Byłem tchórzem.
Głupim, egoistycznym tchórzem.
Ile razy przeze mnie płakała? Ile razy
prosiła zostań?
W jej oczach zawsze widziałem tę samą falę
emocji; radość zmieszaną z obawami. Bo przyjdę, ale wiedziała, że zaraz znów
zniknę. I nie wiadomo, kiedy wrócę. Albo, czy w ogóle.
Mimo to, za każdym razem przyjmowała mnie
do swojego domu, pozwalała mi poczuć swoje ciepło, mogłem rozkoszować się nią
nawet, jeśli to było tylko kilka ulotnych chwil.
A potem wychodziłem, pozostawiając ją bez
obietnic, wyraźnie rozbitą i nieszczęśliwą.
Tak, śmiało mogłem powiedzieć, że
unieszczęśliwiałem Sakurę.
Bo tych kilka chwil to było za
mało. Co jej było po pocałunkach, czy seksie, skoro za tym wszystkim nie kryły
się słowa? Tak jak ona powtarzała z niesłabnącą siłą, że mnie kocha, tak ja
nigdy nie potrafiłem jej odpowiedzieć.
Byłem zwykłym tchórzem.
Miałem w sobie uczucia, którymi darzyłem
Sakurę. I z czasem nabrały takiej siły, że wiedziałem już, czym są. Kiedy byłem
poza wioską moje myśli często do niej odbiegały, aż przyłapałem się na tym, że
nawet przed snem myślę właśnie o Sakurze.
Nie wiem kiedy, ale stała się moim
światem. Jej śmiech, jej zapach, jej głos.
Wypełniła każdy zakamarek mnie swoją
osobą, rozsiadła się wygodnie w moim sercu i nie zamierzała się już stamtąd
ruszyć.
Kochałem ją.
A mimo to, kiedy znów się spotkaliśmy nie
powiedziałem jej tego.
Byłem pieprzonym tchórzem.
Gdy kochaliśmy się ostatni raz, z ust
Sakury padły słowa, które mnie zaskoczyły:
— Sasuke-kun, dziękuję ci za dzień, w
którym cię poznałam. Dziękuje ci, że dałeś mi tyle dobrych chwil.
A potem się rozpłakała.
Nie rozumiałem. Po, co mi dziękujesz?,
myślałem. Przecież wrócę.
Wrócę do ciebie, Sakura. I obiecywałem
sobie, że już zostanę. Dla niej. Bo bez niej mój świat nie istniał.
Tak mi się wtedy wydawało.
A dziś?
Dziś stoję nad jej grobem. Spoglądam na
płytę beznamiętnym wzrokiem i myślę sobie, że mój świat się jednak nie zawalił.
Owszem, kochałem ją i spieprzyłem sprawę.
Odeszła niczego nieświadoma, pokonana
przez chorobę, której ja nie byłem świadom.
A mi pozostało żyć.
— Tatusiu?
Poczułem małą dłoń chwytającą się mojego
kciuka.
Przeniosłem wzrok na trzyletnią Saradę,
która była idealną kopią mnie, jeśli chodzi o wygląd.
Uśmiechnąłem się, wziąłem córkę na rękę i ostatni
raz popatrzyłem na grób.
Tak, mój świat się nie zawalił. Ale tylko
dlatego, że Sakura zostawiła mi po sobie coś najpiękniejszego.
Nasz mały cud.
Dziękuję ci, Sakura.
Od Autorki: Dokończyłam tę partówkę w 20 minut. Stwierdziłam, że muszę ją skończyć dziś przed pracą. :DJak wrażenia? :)Wiem, nie zaczynam ze zbyt optymistycznym akcentem. xDBuziaki!
Zacznę może od szablonu - bardzo mi się podoba. Jest taki stonowany, schludny, kolory są fajne, pasują do siebie, ładny art Sakury, wszystko w szablonie jest na 5!
OdpowiedzUsuńTekst jest ładnie sformatowany, są akapity, jest wyjustowanie, interpunkcyjnie i ortograficznie też wszystko gra! :D
Co do partówki - też mi się wszystko w niej podoba! Słodko-gorzkie życie, dobrze, że chociaż Sasuke ma Saradę. Ciekawe, na co chora była Sakura.
Bardzo się cieszę, że zaprosiłaś mnie do siebie i zostaję tu na dłużej! :) Dodałam się do obserwowanych i na Wojnie Uczuć u siebie dodaję linka do ulubionych.
Pozdrawiam i czekam na kolejne partóweczki <3
O jeny, cieszę się, że wszystko się podoba. :D
UsuńJuż nie chciałam Sasuke dawać takiego kopa, a niech ma tę Saradę. xD
I dziękuję. <3
Wiem, żemasz drugiego bloga, w wolnej chwili postaram się tam zajrzeć (czyli pewnie w weekend).
Pozdrawiam serdecznie!
Nawet nie wiem co powiedzieć, czuję się taka... pusta po tym tekście. Smutno mi, no! Czytając fragment aż do punktu kulminacyjnego, oczyma wyobraźni widziałam happy end, w którym to Sasuke wyznaje Sakurze miłość i wszyscy są szczęśliwi. A tu... Czuję się, jakbyś wyrwała coś z wnętrza mojej duszy. Serio.
OdpowiedzUsuńPodoba mnie się tu, no! ♥ Szablon ładny, tego chyba nawet nie muszę mówić, masz lekkie pióro, które dobrze oddaje emocje postaci. O nic więcej nie trzeba prosić, zostaję tu, bo się zakochałam. Czekam na następne teksty i życzę mnóstwa weny oraz czasu.
Pozdrawiam! ♥
Ojej, dziękuję! :)
UsuńTakie słowa sprawiają, że człowiek aż ma większe chęci na pisanie! :D
Jeszcze jdna partówka powinna pojawić się w przyszłym tygodniu, mam ndzieję, że również przypadnie do gustu. :)
Jej, w końcu znalazłam chwilę i bardzo się z tego cieszę.
OdpowiedzUsuńOd początku wiedziałam, że coś jest nie tak, wyczułam to w sposobie wypowiedzi Sasuke, ale żeby tak zaraz dowalać na koniec? Mimo wszytko, ałć.
Świetny tekst i czekam na więcej takich ^^ Na pewno się tu zadomowię, tym bardziej, że krótkie teksty to w tej chwili mój żywioł ;)
Pozdrowionka :D
Dziękuję za miłe słowa! ^^
UsuńMiło jest widzieć, że to co tworzysz się podoba, szczególnie, kiedy miało się długą przerwę w pisaniu i blogowaniu. :D
Buźka! :)
Podoba mi się i to bardzo! A to dlatego, że mam małą awersję do Sasuke. Gryzie mnie w środku, że w kanonie tak zaniedbuje swoją rodzinę. Przedstawiłaś jego rozterki, ból i tchórzostwo. Mimo że nad nim nie ubolewam, to poczułam, że zasłużył (chociaż w Twojej partówce) na odrobinę cierpienia.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko ❤
Ech, ty tchórzu, Sasuke!
OdpowiedzUsuńKurczuś, wiem jak to jest być w takiej sytuacji jak Sakura, gdy chciałoby się usłyszeć te słowa. Niby widzi się te wszystkie gesty, które wszystko powinny wyrażać, ale usłyszeć te dwa słowa - to jest jednak bezcenne.
Fajnie, że została mu choćby Sarada,i że chociażby z tego powodu został uziemiony w wiosce. Pewnie później będzie w niej widział więcej Sakury, może w zachowaniu.
Bardzo spodobało mi się jak opisałaś uczucia Sasuke, jak to u niego wyglądało - naprawdę można go zrozumieć, szczególnie to, że jeśli o czymś nie mówi, to przynajmniej myśli.
Idę czytać kolejne Twoje teksty!