9/29/2018

Epilogue || Part 2


Od umieszczenia Sasuke w areszcie minęły cztery miesiące.
Od pamiętnej rozmowy z Naruto — dwa tygodnie.
I były to chyba najtrudniejsze dwa tygodnie w moim życiu. Wydawało mi się, że skoro sobie wreszcie uświadomiłam, jak niewiele znaczę dla Uchihy to coś się zmieni. Uwolnię się od tęsknoty za nim, przestanę się wreszcie zamartwiać, zacznę, do cholery, żyć.
Guzik prawda.
Tęskniłam za nim cały czas. Mimo tego, że ponownie potraktował mnie tak obcesowo, nie przestałam o nim myśleć. Zmieniło się tylko tyle, że nagle zapragnęłam jeszcze jednego: szczerej rozmowy z nim.
Jedyną taką rozmowę odbyliśmy zaraz przed jego odejściem pięć lat temu.
To był pierwszy raz, kiedy Sasuke się przede mną otworzył.
Teraz ja potrzebowałam otworzyć się przed nim.
Uczucia, które się we mnie kłębiły zaczynały kojarzyć mi się z chorobą. Płynęły we mnie utrudniając normalne funkcjonowanie. W nocy budziłam się zlana potem, bo śniło mi się, że Sasuke zabija Naruto na moich oczach. Potem chodziłam niewyspana. Zrobiłam się też nerwowa. 
— Sakura, wszystko w porządku? Jesteś blada jak ściana.
Siedziałam z Ino w kawiarni, a kawa, którą zamówiłam stygła mi pod nosem. Nie miałam na nią ochoty. Tak samo, jak nie miałam ochoty na to spotkanie. Ale Ino nalegała.
— A nie widać? — warknęłam.
Ino uniosła brwi, a ja zaraz poczułam się jak ostatnia kretynka. Jeszcze tego brakowało, żebym wyżywała się na jednej z bliskich mi osób.
Yamanaka wyciągnęła dłoń i przykryła nią moją. Uśmiechnęła się, a w jej oczach nie widziałam żadnej irytacji. Tylko troskę.
— Może porozmawiaj z Kakashim? Niech załatwi ci spotkanie z nim. Może on, jako Hokage coś zdziała?
Pokręciłam głową.
— Próbowałam. Kakashi powiedział, że Sasuke nie zamierza się ze mną spotykać i mam dać mu święty spokój.
Ino westchnęła i pogładziła kciukiem wierzch mojej dłoni.
— Co za buc.
Do oczu napłynęły mi łzy. 
— Wiesz… — zaczęłam. — Mi nie chodzi o to, by mnie kochał. Chrzanię już te uczucia. Ale chciałam z nim porozmawiać. Mam mu kilka rzeczy do powiedzenia i póki nie ureguluje z nim ostatnich spraw, to nic się nie zmieni. Potrzebuję tylko rozmowy. A on nawet tyle nie chce mi dać…
Poczułam łzy na policzkach i szybko je wytarłam.
Ile jeszcze mam przez ciebie płakać?
— Chciałabym ci pomóc, bo nie mogę patrzeć jak się męczysz… A Naruto? On nie może nic zrobić?
Ze wstydem odwróciłam twarz do okna. Głupio było się przyznać, ale od tamtej rozmowy nie zamieniłam z nim słowa. Unikałam go. Sama nie do końca rozumiałam, czemu. Chyba nie chciałam teraz widzieć, że się o mnie martwi.
Na szczęście Naruto najwyraźniej zrozumiał moje sygnały, bo się nie naprzykrzał.
— Nie chcę go w to mieszać. To już jego nie dotyczy — powiedziałam ze wzrokiem utkwionym w szeleszczących koronach drzew.
Ino zabrała dłoń i podparła na niej brodę.
— To co zamierzasz zrobić?
Wzruszyłam ramionami.
— Pozostaje mi tylko jedno. Czekać.
Tylko na co?

*

Był chłodny poranek. Prawie całą noc padało i teraz przez uchylone okno do gabinetu napływał rześki wiatr. Tylko jego chłód nie pozwalał mi zasnąć.
Siedziałam przygarbiona przy biurku i pisałam raport z nocnego dyżuru.
To była ciężka noc. Przed dwudziestą drugą trafił do nas nastolatek pobity przez kolegów i dwukrotnie dźgnięty nożem. Pomimo długiej reanimacji zmarł na stole operacyjnym. Ledwo opuściłam salę, okazało się, że chora na raka pacjentka ma zatrzymanie akcji serca.  Zmęczenie zniknęło, a ja pognałam na trzecie piętro, nie czekając na windę. Na szczęcie udało się ustabilizować jej stan, ale opuszczałam salę z myślą, że tylko odwlekam nieuniknione. To było ostatnie stadium nowotworu trzustki — dla tej kobiety nie było już cienia nadziei.
Idąc pustym korytarzem do gabinetu, naszła mnie myśl. Czy gdybym ja tak nagle umarła, to Sasuke by coś poczuł?
Tęskniłby…?
Reszta nocy minęła spokojnie, ale te dwie sytuacje tak mnie wykończyły psychicznie, że już tylko czekałam, aż wybije szósta rano i pojawi się mój zmiennik.
Chwyciłam grzbiet nosa w dwa palce i ciężko westchnęłam. Oczy same mi się zamykały. Może chociaż dziś prześpię kilka godzin w spokoju? Może żadne koszmary mnie nie nawiedzą?
Usłyszałam pukanie do drzwi i ręka z długopisem zawisła mi nad kartką. Odruchowo zerknęłam na zegarek po mojej prawej stronie. Do szóstej zostało jeszcze czterdzieści minut.
Zmarszczyłam brwi.
— Proszę.
Drzwi się otworzyły, a w powstałej szczelinie pojawiła się głowa osoby, której szczerze się nie spodziewałam.
— Naruto?
Uśmiechnął się do mnie i wsunął się bezszelestnie, zamykając ostrożnie za sobą drzwi, jakby bał się, że najmniejszy dźwięk wywoła jakichś chaos.
Potem spojrzał na mnie i już wiedziałam, że nie przyszedł bezinteresownie. Zresztą, o piątej rano raczej nikt nie przychodzi bez celu.
Skrzyżowałam ręce na piersi, przybierając obojętny wyraz twarzy.
— Mam dla ciebie dobrą wiadomość, Sakura-chan.
Na te słowa serce zabiło mi mocniej. Odruchowo zacisnęłam szczękę.
Naruto odebrał moje milczenie jako przyzwolenie.
Podszedł do biurka, oparł się o nie dłońmi i pochylił w moją stronę. Jego twarz rozjaśnił tak pogodny śmiech, że aż coś mnie ukłuło w sercu.
Kiedy ja ostatnio byłam taka radosna?
— Sasuke został uniewinniony! Czyż to nie wspaniale, Sakura-chan?
Nie powstrzymałam odruchu i rozdziawiłam usta, wpatrując się nieruchomo w iskrzące oczy Naruto.
— C-co? — wydukałam po chwili, kładąc dłonie na biurku.  
Naruto widząc moją minę popadł najwyraźniej w konsternację. Chyba spodziewał się większego entuzjazmu z mojej strony.
Wyprostował się.
— Było zebranie, Kakashi, jako szósty Hokage miał sporą przewagę, ja też tam byłem. Poświadczyłem za Sasuke, no i po długiej dyskusji postanowiono dać mu jeszcze jedną szansę. Wychodzi dziś przed południem. Idziesz ze mną? Sasuke…
Naruto mówił jak nakręcony i gestykulował żywo, a ja tylko się w niego wpatrywałam próbując jakoś to ogarnąć.
Nie wiem czemu, ale spodziewałam się, że Sasuke będzie znacznie dłużej w areszcie. I chyba nastawiłam się na to, że próba uniewinnienia go będzie znacznie trudniejsza. Okazało się, że wystarczył Kakashi, jako Hokage i Naruto, jako bohater wojny, by stworzyć dla Sasuke jeszcze jedną szansę.
Ale to dobrze. Przecież nie chciałam, by Uchiha spędził resztę życia w celi.
Tylko dlaczego nie potrafiłam wykrzesać z siebie krztyny radości?
Z zamyślenia wyrwało mnie głośne klaśnięcie.
Naruto wbił we mnie rozradowane spojrzenie, a z twarzy wciąż nie schodził mu uśmiech.
— O, wiesz co? Pójdziemy na Ramen! We trójkę, jak za dawnych dobrych czasów!
Coś we mnie drgnęło.
Posłałam Uzumakiemu rozwścieczone spojrzenie i wstałam gwałtownie, uderzając dłońmi o blat biurka.
— Jak za starych dobrych czasów? — warknęłam, czując jak gorąco rozlewa się po moim ciele. — O czym ty chrzanisz?! Nic nie będzie jak dawniej! NIC!
Naruto zaniemówił, a ja wykorzystałam jego szok i odetchnęłam głęboko.
Uspokój się!
Opadłam z powrotem na fotel, wzięłam długopis w rękę i wbiłam wzrok w niedokończony raport.
— Sakura-chan…
— Wyjdź — rozkazałam szorstko. Nie miałam odwagi spojrzeć mu w oczy. Wiedziałam, co w nich zobaczę.
— Sasuke ma zostać wypuszczony o dwunastej — usłyszałam. — Z Kakashim tam będziemy. Przyjdź. W końcu masz szansę go zobaczyć.
I co z tego? On nie chce mnie widzieć!
— Chciałaś z nim porozmawiać, prawda?
Zacisnęłam szczęki, bo poczułam jak dolna warga mi drży.
— Sakura-chan, nie skreślaj go jeszcze.
W głosie Naruto tak bardzo było słychać błaganie, że miałam wrażenie, jakby moje serce zaraz miało się rozpaść w drobny mak. 
Pochyliłam się mocniej nad dokumentami, a lewą dłonią wsparłam się na czole tak, by nie było widać burzy emocji w moich oczach.
— Sakura-chan, proszę cię.
— Wyjdź — powtórzyłam znacznie słabszym głosem. — Zostaw mnie samą.
Usłyszałam jego westchnienie, a zaraz potem kroki.
Chwilę później zostałam sama w ciszy, pośród której moje rozszalałe emocje zdawały się wrzeszczeć.
Co teraz?

*

W domu, wykończona padłam na kanapę, nie mając siły nawet doczłapać się do sypialni. Podłożyłam pod plecy poduszkę, wyciągnęłam obolałe nogi na szklany stolik i odetchnęłam głęboko. Pomimo zmęczenia miałam przeczucie, że mogę nie zasnąć.
Słowa Naruto skutecznie zatruły mi umysł.
„W końcu masz szansę go zobaczyć.”
Boże, jak ja tego pragnęłam. Na samą myśl, że w końcu na chwilę mogłabym zapatrzyć się w te ciemne oczy dostawałam gęsiej skórki.
Tęskniłam za nim.
Ale on nie tęskni za tobą.
Ta świadomość była paraliżująca.
Tyle lat kochania kogoś tylko po to, by ostatecznie zderzyć się ze ścianą.
Mówiłam Ino, że nie zależy mi na jego miłości, ale to też nie do końca była prawda. W jakimś stopniu cały czas o niej marzyłam. Sasuke wciąż był moim wyśnionym ideałem.
Jesteś głupia. Obudź się wreszcie!
Zgarnęłam drugą poduszkę i przytuliłam się do niej, podkulając nogi.
Zaczęłam się zastanawiać, czy gdybym faktycznie zjawiła się o dwunastej, by go przywitać, zareagowałby jakoś?
Znając jego charakter pewnie by się skrzywił, mruknął coś i tyle byłoby z naszej rozmowy. A potem by nawet na mnie nie patrzył.
Schowałam twarz w poduszce, czując się coraz bardziej skołowaną.
Co robić?
Nie wiedziałam.
I z tą niewiedzą w końcu zasnęłam.

Od autorki: Tak wiem, okropna jestem. :D
Ale w trzeciej części będziecie mieć już SasuSaku pod dostatkiem. Ta część też będzie najdłuższa.
 Jestem ciekawa, czy macie jakieś pomysły na to, jak może wyglądać spotkanie Sasuke i Sakury. ;)

5 komentarzy:

  1. Wykreowałaś świetną opowieść.
    Podoba mi się również Sakura. Zakochana ale nie uległa.
    Niech nie idzie na to spotkanie, tylko pozwoli latać za sobą. :D
    W końcu tego chcą mężczyźni, no nie ? Gonienia króliczka. <3
    Jestem podła... :D

    PS. Co zaś tyczy się zakładki na moim blogu to... nie umiem jej zrobić! :(
    Pisz więc spokojnie pod postami, bo dobrego szablonu dorobię się pewnie nie prędko.

    Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam, witam, dobry dzień :3

    Zgadzam się z przedmówczynią! Także mam nadzieję, że Sasuke będzie musiał się trochę o Sakure postarać. Chyba nie będzie tak łatwo, że od razu wskoczy mu w ramiona xD

    Och, ten Naruto... Zawsze, powtarzam zawsze, musi być tak uroczo nierozgarnięty. Nie może wiedzieć jakie rozterki targają sercem dziewczyny.

    Pozdrawiam ❤

    OdpowiedzUsuń
  3. Achh, Sakura w Twoim ujęciu wydaje się być taka urocza <3 Fajnie, że nie jest taka w 100% uległa. Nie mogę już się doczekać następnej części i konfrontacji SS. Bardzo mi się podoba Twój styl pisania :)) Pozdrawiam gorąco <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Ej, to opieprzenie Naruto i, łagodnie mówiąc, wyproszenie go z gabinetu to jest coś,coś... pięknego!
    Taki krótki tekst, a tyle emocji! Podoba mi się to!
    To teraz skoczę szybko do kolejnej części - świadomość tego, że już jest nie pozwala mi wymyślać jakichś lepszych i możliwych do spełnienia teorii :)

    OdpowiedzUsuń
  5. 32 year old Engineer I Eleen Beevers, hailing from Gravenhurst enjoys watching movies like Los Flamencos and Electronics. Took a trip to Major Town Houses of the Architect Victor Horta (Brussels) and drives a Bentley 4 Litre "The Green Hornet". zobacz tutaj

    OdpowiedzUsuń

Szablon wykonała xvenom z Sidereum Graphics | credits: Font Awesome by Dave Gandy Google Fonts