10/17/2018

Instynkt || Rozdział 1


Deszcz padał nieprzerwanie tego popołudnia, a chłodny wiatr zwiastował zbliżającą się jesień.
Liście na drzewach zaczęły nabierać złotych i czerwonych odcieni, a znaczna ich część przyozdobiła już cmentarz i grób, przed którym stanęła Sakura.
Pustym wzrokiem popatrzyła na nazwisko wyryte na frontowej części kolumny i bez zwłoki włożyła dwa świeże bukiety kwiatów do kamiennych wazoników. Odpaliła kadzidło, ale jego zapach rozmył szybko wiatr.
Złożyła krótką modlitwę, a kiedy ponownie popatrzyła na nazwisko zmarłej przyjaciółki, na ścieżce pojawił się wysoki blondyn, okutany w granatowy płaszcz, z wysoko postawionym kołnierzem. Włosy kleiły mu się do czoła.
— Paskudna pogoda — mruknął, wlepiając wzrok w kolumnę.
Sakura odgarnęła mokry włos z policzka i wyciągnęła z kieszeni paczkę papierosów.
— Chyba nie zamierzasz tu palić? — oburzył się Naruto Uzumaki.
Haruno popatrzyła na niego obojętnie, wysupłała papierosa i wetknęła go między usta. Nie rozumiała rozdrażnienia mężczyzny. Nie ona jedna tak robiła. To był tylko cmentarz, umarli nic już nie czuli.
Pomyślała o Ino. Zawsze powtarzała, że prędzej rzuci męża niż papierosy. Pech chciał, że męża się nie doczekała.
Sakura zaciągnęła się głęboko nikotyną i poczuła znajome drapanie w gardle. Zakasłała.
— Nie wiem, po co to robisz, Sakura — westchnął Naruto. — Przecież nie palisz.
Kobieta obrzuciła go nieprzychylnym spojrzeniem, starając się powstrzymać przed kolejnym atakiem kaszlu.
Popatrzyła na papierosa z niechęcią.
Jak coś takiego może komuś smakować?, pomyślała, ale zaraz znowu się zaciągnęła.
To był jej rytuał, który powtarzała w każdą rocznicę śmierci przyjaciółki. Kupowała w markecie paczkę ulubionych fajek Ino, wypalała jednego, góra dwa nad jej grobem, a resztę wywalała do kosza.
Dziś paliła trzeci raz.
Kiedy pochmurne niebo przecięła błyskawica, Sakura powiedziała:
— Czekam na dzień, aż ten skurwiel zostanie złapany.
— Zapłaci za to, nie martw się.
Z gardła Sakury wyrwało się prychnięcie.
— Trzy lata, Naruto. On może być gdziekolwiek.
Uzumaki milczał przez chwilę. Sakura w tym czasie zdążyła wypalić papierosa.
— Jest poszukiwany listem gończym. Cała Japonia go ściga. Prędzej, czy później go dopadniemy.
— Albo on dopadnie mnie — wyrwało się Sakurze.
Czasem ciężko było jej myśleć, że oto miała kolejny dzień życia za sobą, podczas, gdy następny mógł być ostatnim. Sai gdzieś był. Może nie w Shinjuku, może nawet nie w Tokio, ale był gdzieś tam w Japonii, żył i zapewne planował, jak w nią znowu uderzyć. I chociaż minęło tyle czasu, to Sakura wciąż czuła, jakby siedziała na tykającej bombie. Nie było dnia, żeby nie oglądała się za siebie, idąc zatłoczonymi ulicami. Czasem, siedząc w kawiarni, albo w parku, obserwowała ludzi, jakby każdy z nich był dla niej realnym zagrożeniem.
Trzy lata życia w strachu i niepewności. Ile to jeszcze miało trwać?
Poczuła silną dłoń Uzumakiego na ramieniu.
— Nie pozwolę na to. Obiecuję, że ten drań cię więcej nie skrzywdzi — powiedział z takim przekonaniem, że Sakura była skłonna mu uwierzyć. Chociaż na chwilę.
Po raz pierwszy tego dnia zdołała się uśmiechnąć.
— Wracajmy — mruknęła.
Naruto otoczył ją swoim ramieniem i spacerowym krokiem skierowali się do wyjścia z cmentarza. 

♦ ♦ ♦

Komisarz Sasuke Uchiha wszedł do gabinetu, trzasnął drzwiami i ze złością rzucił pękatą teczkę na biurko. A kiedy ta przejechała po blacie i spadła po drugiej stronie, zaklął siarczyście.
Przejechał dłońmi po czarnych włosach, wlepiając wzrok w okno, za którym roztaczał się widok na panoramę Shinjuku.
Nim zdążył chociaż pomyśleć o tym, co teraz zrobić, drzwi otworzyły się i do gabinetu wparował mu przemoczony Naruto Uzumaki z tekturowym kubkiem gorącej kawy.
Sasuke odetchnął.
— Gdzieś ty był, do cholery?
Naruto zatrzymał się w pół kroku, jakby dopiero teraz zobaczył swojego przełożonego.
— Z Sakurą. Przecież wiesz.
Uchiha uniósł brew.
— A niby skąd?
Naruto odstawił kubek na swoje biurko, ściągnął mokry płaszcz i powiesił go na stojaku w rogu pokoju.
Popatrzył na Sasuke z niemą rezygnacją.
— Znowu zapomniałeś, co?
— O czym?
Naruto westchnął, tarmosząc włosy.
— Dziś, do cholery, jest trzecia rocznica śmierci Ino. Byliśmy na cmentarzu. Swoją drogą, myślałem, że przyjdziesz — rzucił zaczepnie.
Sasuke zaklął w myślach, ale nie dał po sobie poznać, że cokolwiek go to ruszyło. Owszem, planował przyjść na jej grób. Tak jak rok temu, dwa lata temu, czy w dniu jej pogrzebu.
Planował.
I na tym skończył.
Zawsze znajdywał coś ważniejszego do roboty. A to jakaś papierkowa robota, a to przesłuchanie oskarżonego, a to nowa sprawa… Generalnie wszystko okazywało się ważniejsze, a pamięć o znajomej jakoś szybko ulatywała.
Nie mógł powiedzieć, że był to powód do dumy, ale skłamałby też, gdyby powiedział, że mu przykro.
Ino w zasadzie znał słabo. Widział ją w życiu kilka razy. Może też kilka razy z nią pogadał, ale jakby teraz z biegu miałby komuś ją opisać, to chyba nie znalazłby więcej niż jednego określenia na nią.
Ino była przyjaciółką Sakury, a nie jego. Jemu ta dziewczyna, jako człowiek, była obojętna.
Ale nie była mu obojętna, jako ofiara morderstwa.
Sasuke obszedł swoje biurko i podniósł z podłogi czarną teczkę. Dostrzegł zainteresowane spojrzenie Uzumakiego.
— Błagam, powiedz, że mieliście strzał.
— Chuj, nie strzał, Uzumaki. To zgłoszenie od anonima to był jakiś żart. W tym barze nikt nigdy nie widział Saia. Szlag mnie zaraz trafi! — Sasuke odłożył teczkę na biurko i opadł na obrotowe krzesło. — Gdzie ten śmieć się podziewa…
Naruto stanął przy oknie i skrzyżował ręce na piersi.
— Martwię się, że nie zdołamy ochronić Sakury.
Sasuke prychnął z irytacją.
— Mówiłem jej, że powinna się przeprowadzić bliżej któregoś z nas. Wtedy moglibyśmy mieć na nią oko. Ale się uparła.
— Znając ciebie, nie byłeś zbyt taktowny.
Sasuke przemilczał tę kwestię. Potarł palcami lewą skroń, czując jak zaczyna go ćmić.
Zadzwonił telefon. Uchiha zerknął tylko na wyświetlacz komórki i już wiedział, że jego plany właśnie szlag trafił.
Niechętnie odebrał.
— Co masz? — zapytał.
— Jak zwykle kulturalny — usłyszał w odpowiedzi. — Żadnego „cześć”, czy „pocałuj mnie w dupę”…
— A ty jak zwykle upierdliwa, Karin — żachnął się Uchiha.
Po drugiej stronie zapadło milczenie. Sasuke domyślał się, że w ciągu tych kilku sekund Karin Uzumaki zwymyślała go sobie od najgorszych.
— Zapraszam do Central Park — powiedziała oschle. — Trup już czeka.

♦ ♦ ♦

 Sasuke Uchiha w życiu widział tyle trupów, że nie bardzo ruszały go takie widoki. Czy to był topielec, czy ofiary gwałtu, zmasakrowane, czy poćwiartowane. Nieważne.
Ważne było, żeby dopaść drania, który to zrobił.
Dlatego, kiedy stanął nad nagimi zwłokami młodej dziewczyny, nie myślał o tym, co mogła czuć, czy błagała o litość na sekundy przed śmiercią. Patrzył na roztrzaskaną głowę, widział puste oczy, stopniowo zapamiętywał szczegóły z jej ciała. Chciał by jej obraz jak najmocniej utkwił mu w pamięci. Miała stać się niewymazywalną częścią wspomnienia, działając niczym siarczysty policzek za każdym razem, kiedy zwątpi w powodzenie sprawy.
W końcu rozejrzał się po okolicy.
Ciało leżało pośród krzaków, pierwotnie było częściowo przysypane opadłymi liśćmi. Teren został odgrodzony taśmą, technicy skrupulatnie szukali śladów, a ich poczynania śledziło kilkadziesiąt ciekawskich par oczu.
— Dziewczyna nie zginęła tutaj — zawyrokował Uchiha.
Karin Uzumaki, która w milczeniu pobierała właśnie krew z ust ofiary popatrzyła na mężczyznę znad okularów. Sasuke widząc jej ironiczny uśmiech przewrócił tylko oczami.
— Prawda — powiedziała, chowając fiolkę z wymazem do walizki. Popatrzyła z powrotem uważnie na ciało ofiary. — Zginęła od trzech do siedmiu godzin temu.
— Serio? Nic konkretniej? — mruknął Uchiha.
Karin zamknęła walizkę i wstała z klęczek. Dopiero kiedy się wyprostowała, Sasuke dostrzegł, że była ubrana dosyć elegancko, a na twarzy miała mocny, wieczorowy makijaż.
Pomyślał, że raczej się nie ucieszyła na ten mały wypad do parku.
— Pozwól, że nie będę się powtarzać. Pracujemy ze sobą już tyle lat, Sasuke. Kiedy wykonam sekcję, to powiem ci więcej. Na razie wiedz, że nie zginęła tutaj, umarła najpóźniej siedem godzin temu i nie została zgwałcona. A śmierć nastąpiła od uderzenia w głowę.
— W życiu bym nie zgadł — westchnął. — Na kiedy wyrobisz się z sekcją?
Karin popatrzyła na zegarek. Na jej twarzy pojawił się grymas niezadowolenia.
— Zacznę pewnie jutro po południu.
— Chyba żartujesz.
— Chyba nie. W przeciwieństwie do ciebie mam swoje życie.
Sasuke puścił tę kąśliwą uwagę w eter. Karin podeszła do jednego z policjantów, który coś fotografował wśród liści. Powiedziała kilka słów, wskazała na zwłoki i bez patrzenia się za siebie opuściła miejsce zbrodni.
Sasuke znowu przyjrzał się martwej dziewczynie. Dopiero teraz zauważył, że była naprawdę młoda, prawdopodobnie nie miała nawet dwudziestu lat.
Ciekaw był ciągu zdarzeń w życiu dziewczyny, które doprowadziły do tego, że o godzinie dziewiętnastej, kiedy zapadał już zmierzch on stał w tym piekielnym zimnie i przeklinał na czym świat stoi. Miał nadzieję dorwać skurwiela jak najszybciej. W biurze piętrzyło mu się zbyt wiele niedokończonych spraw.
Nie bacząc na to gdzie się znajdował chciał zapalić, ale wtedy pod taśmą przemknął Uzumaki Naruto. Jego twarz była trupio blada, a zdenerwowanie można było wyczuć na kilometr.
— Wiem kim jest ta dziewczyna — wypalił tak głośno, że Uchiha miał ochotę z miejsca dać mu w ryj. Musiało jednak wystarczyć ostrzegawcze spojrzenie.
Naruto podsunął mu ekran komórki. Uchiha zobaczył profil na facebooku.
— Asuna Takanashi. Świetnie. Wiesz gdzie mieszka?
Naruto zrobił wielkie oczy.
— Nie kojarzysz jej?
— Nie? — zdziwił się Uchiha.
Naruto złapał go pod ramię i odwrócił ich plecami do zwłok dziewczyny, ponieważ pojawiło się dwóch mężczyzn z czarnym workiem.
— Serio? — zapytał ściszonym głosem. — Poznałeś ją w zeszłym roku w święta u Sakury.
Sasuke zdębiał na te słowa. Szybko zaczął przedzierać się przez gąszcz wspomnień i w końcu wyłowił w nich obraz młodej dziewczyny. Uśmiechniętej i pogodnej.
Prawie zadławił się powietrzem, kiedy uświadomił sobie, kto leży za nim. Popatrzył niepewnie na zwłoki, które kompletnie nie pasowały do tamtego ulotnego wspomnienia.
— Sasuke, myślisz, że to przypadek?
Uchiha wolał się nad tym nie zastanawiać.
— Jadę do Sakury — zakomunikował. — Ogarnij ten burdel tutaj. Spotkamy się na komendzie.
Nie czekając na sprzeciw ze strony kolegi, Sasuke skierował się do swojej czarnej hondy.
Kiedy stanął przy samochodzie obejrzał się raz jeszcze na miejsce zbrodni. Teraz zasłaniały je drzewa, ale widział fragmenty taśmy łopoczącej na wietrze i tłum ludzi, którzy nie zniechęceni przeraźliwym zimnem chłonęli widok śmierci.
Czy Sai też tam był?

Od Autorki: No i mamy pierwszy rozdział. Mam nadzieję, że się podoba. :)
Jest stosunkowo krótki, ale zawarłam w nim wszystko, co chciałam.
Dwójeczka pojawi się już w listopadzie, bo teraz przez jakiś czas będę miała mniej czasu na pisanie.
Dziękuję serdecznie za wszystkie komentarze pod prologiem. :)I mogę zapewnić, że  następnym rozdziale będzie całkiem sporo SasuSaku. ;)

12 komentarzy:

  1. Obecna! Akcja się rozkręca i historia się zapowiada naprawdę ciekawie!
    Podoba mi się Twoja Karin. Szkoda tylko, że tak krótko, no ale, skoro zapewniasz, że w przyszłym rozdziale będzie sporo SasuSaku, to przeboleję i wytrzymam do tego listopada.
    Pozdrawiam i życzę dużo weny! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajnie! :D
      Wiem, że krótko, następne będą dłuższe, ten miał być tylko takim wprowadzającym rozdziałem, nakreślającym nieco sytuację.
      Tak, SasuSaku będzie i to sporo, ale nie tylko oni wystąpią,jeśli chodzi o kanoniczne pary. :D
      Buźka :*

      Usuń
  2. Rozdział super! Zrobienie z Saia mordercy to bardzo dobry pomysł jak już mówiłam, nie wiedziałam tylko, że uśmiercisz Ino na samym początku. Chociaż będąc szczerą i tak zbyt nie przepadam za tą postacią :D
    Jak zwykle czuję niedosyt po przeczytaniu Twojego rozdziału więc czekam na więcej. <3

    Pozdrawiam cieplutko :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja Ino akurat lubię. :D
      Mówisz, że niedosyt? Ciekawe, czy następny rozdział cię zaspkoi. ;D
      Pozdrawiam, kochana :*

      Usuń
  3. No to ciekawie się ta akcja potoczyła O.O Chętnie przeczytam więcej. To na prawdę wciąga :D Dużo weny życzę :)
    Pozdrowionka ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło czytać, że to nad czym pracujesz i naprawdę się starasz komś się podoba. :)
      Buziaki!

      Usuń
  4. Genialny pomysł!czekam na wiecej😊

    OdpowiedzUsuń
  5. Och, jak to się dobrze czyta. Opisy nie są obszerne, ale wciąż obrazowe i bogate - wyłuszczają wszystko, co czytelnik powinien wiedzieć w danym momencie i co należy mu pokazać. Bardzo mi to tutaj pasuje, bo nie zwalnia akcji, a dzieje się dużo :D Budują mocny, brutalny klimat nie stawiając go przy tym w centrum uwagi.
    Scena na cmentarzu przepiłowała mnie na pół. Obraz Sakury palącej ulubione papierosy Ino wrył się we mnie dość mocno. Przejmujący, wypełniony smutkiem i jakimś nienazwanym jeszcze poczuciem winy.
    Podoba mi się Twoja Karin. Rzadko spotyka się opowiadania, w których nie robi się z niej skrajnej idiotki, typowej pretekstowej postaci bez żadnej głębi. A to całkiem ciekawa postać jest.

    Bardzo się cieszę, że znalazłam Twój blog i opowiadania. Przyjemna lektura.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Scena na cmentarzu była dla mnie bardzo istotna, chcałam nią pokazać, że Sakurę i Ino łączyła jakaś więź.
      Cieszę się, że opisy przypadły ci do gustu i ogólnie kreacja świata. :)

      Usuń
  6. Ten obszerny komentarz, który napisałam pod prologiem... Twoi bohaterowie są znakomici! Nie mam już żadnych obaw!
    Świetnie zbudowałaś tu napięcie i pewnie zacznie się wszystko rozkręcić! Idę czytać dalej!
    PS Sasuke jako zapominacz niby pierdół - to tak do niego pasuje! Z Naruto cudownie się uzupełniają :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Kryminał? <3 Super pomysł, sama planowałam stworzyć taki projekt i bardzo ciszę się, że też się za to zabrałaś! Bardzo przyjemnie czyta mi się Twoje teksty :))

    OdpowiedzUsuń

Szablon wykonała xvenom z Sidereum Graphics | credits: Font Awesome by Dave Gandy Google Fonts