Cmentarz zaczął pustoszeć. Ludzie,
którzy byli ze mną na ceremonii złożyli ostatnie kwiaty wokół grobu i zaczęli
odchodzić, zostawiając mnie samą.
Spoglądałam na płytę, wciąż nie
mogąc uwierzyć w to, co się stało. Jeszcze dwa dni temu ze sobą rozmawiałyśmy
beztrosko przy kubkach gorącej herbaty. Nic nie zapowiadało, że to była nasza
ostatnia rozmowa.
Poczułam, że znowu zbierało mi się
na płacz. Zamrugałam szybko powiekami.
— Sakura-chan…
Kiedy usłyszałam jego przepełniony
troską głos, przymknęłam oczy, oddychając głęboko. Nie chciałam tutaj nikogo.
Pragnęłam zostać sama ze swoim smutkiem i kołatającymi się myślami.
Nie odezwałam się jednak słowem. Nie
miałam serca go przepędzać.
Naruto, nie znając moich emocji,
stanął tuż obok i wyczułam od niego przyjemny zapach. Dopiero wtedy zdałam
sobie sprawę, że przyszedł z naręczem pięknych kwiatów.
Zmusiłam się do uśmiechu i
obserwowałam jak układa bukiet na grobie mojej mamy.
To smutne, ale Naruto nigdy jej nie
poznał. Jak teraz o tym myślałam, to byłam pewna, że mama by go pokochała.
Zresztą, na świecie chyba nie było ani jednej osoby, która by go nie lubiła.
Uzumaki wyprostował się i popatrzył
na mnie tak smutnym spojrzeniem, że chciałam go skarcić. Nie potrzebowałam
litości.
— Sakura-chan… — powtórzył. A potem
zamilkł, jakby nie wiedział, co ma powiedzieć.
Szczerze? Chciałam, żeby milczał.
Słowa nie mogły przecież niczego zmienić. A nie chciałam słuchać formułek typu
„przykro mi”. One mnie tylko irytowały.
Popatrzyłam Uzumakiemu w oczy i
zdałam sobie sprawę, że za całą jego troską kryło się coś jeszcze. Nie chodziło
wcale o moją mamę.
— Oczywiście się nie pożegnał —
mruknęłam, pojmując, że Sasuke opuścił już wioskę.
— Mówiłem mu, że powinien, ale…
— Nie kończ, nie muszę tego wiedzieć
— odparłam ostrzej niż zamierzałam.
Naruto westchnął.
W tym momencie Sasuke Uchiha nie
bardzo mnie obchodził. Zaledwie pół godziny temu skończył się pogrzeb mojej
matki, w moim sercu nie było teraz miejsca na tęsknotę za mężczyzną, którego
obchodziłam tyle, co zeszłoroczny śnieg.
Nie było go nawet na jej pogrzebie.
Nie było go przy mnie. Nie przytulił, nie okazał wsparcia.
Co mi w życiu po kimś takim?
Zawiał mocniejszy wiatr,
zaszeleściły drzewa, a ja poczułam chłód przenikający przez czarny strój. Miałam
wrażenie, że zimno zdołało przeniknąć nawet do mojego serca.
Sasuke Uchiha.
Miłość mojego życia. Mężczyzna, dla
którego byłam gotowa skoczyć w ogień i jednocześnie moje największe życiowe rozczarowanie.
Szkoda, że przyszło mi to zrozumieć
dopiero w wieku dziewiętnastu lat.
♦
Wydawało mi się, że po śmierci mamy
nie będę w stanie kompletnie funkcjonować. Kiedy wróciłam do domu z pogrzebu,
zakopałam się w łóżku i przepłakałam kolejne godziny. A potem po prostu
zasnęłam. Nazajutrz czułam się jakby ktoś wrzucił mnie do zupełnie innego
wymiaru; mało kontaktowałam, byłam apatyczna i nie chciałam wychodzić z domu.
Godziny mijały mi na snuciu się po mieszkaniu, piciu herbaty i spaniu. Myślami
ciągle krążyłam wokół mamy, samej sobie tym sprawiając ból.
Minuty przemieniały się w godziny, a
godziny w dni. Żyłam jak w zawieszeniu.
Piątego dnia żałoby, kiedy
siedziałam w łóżku i próbowałam oderwać się od rzeczywistości, czytając książkę,
ktoś zadzwonił do drzwi. Postanowiłam to zignorować. Ale ktokolwiek to był nie
odpuszczał.
Zirytowana poszłam mu otworzyć.
Zaskoczył mnie widok jakiegoś chuunina. Młody chłopak o łagodnych rysach,
niebieskich oczach i piegowatej twarzy popatrzył na mnie wyraźnie
zniecierpliwiony.
— Hokage wzywa — powiedział oschle i
zniknął.
Przez chwilę trawiłam nagłą wiadomość,
czując jak promienie słońca pieszczą przyjemnie moją skórę.
A potem zatrzasnęłam drzwi.
Ostatnie, czego chciałam, to iść na
misję.
♦
Wioska Liścia tętniła życiem. I to w
niej chyba zawsze najbardziej lubiłam. Ulice pełne ludzi, gwarne rozmowy na
straganach, śmiechy dzieci na mijanych placach zabaw.
W którą stronę człowiek nie spojrzał
widział toczące się życia dziesiątek ludzi. Jedni się spieszyli, inni cieszyli
się słonecznym dniem. Jedni się uśmiechali, inni byli obojętni, bądź
zdenerwowani.
Szłam w stronę siedziby Hokage,
obserwując otoczenie, kiedy niespodziewanie pośród ludzi wypatrzyłam znajomą mi
sylwetkę wysokiego bruneta. Długie włosy jak zwykle miał spięte w niską kitkę i
szedł spokojnym, miarowym krokiem.
Nie chciałam z nim rozmawiać, więc
już myślałam, żeby skręcić w najbliższą alejkę i pójść nieco okrężną drogą,
kiedy on się obrócił i spojrzał prosto na mnie.
Uśmiechnął się.
A mi od razu przypomniał się Sasuke.
— Cześć — powiedział Itachi, kiedy
się zrównaliśmy.
Nie odpowiedziałam. Postanowiłam, że
przejdę z nim odcinek drogi, a potem bez słowa odejdę w swoją stronę.
Nie miałam ochoty na rozmowę z
Uchihą.
— Przykro mi z powodu twojej straty.
— Niepotrzebnie — sapnęłam.
Poczułam na sobie jego badawcze
spojrzenie, ale je wytrzymałam.
— Nie przepadasz za mną, co?
— Wydaje ci się.
Ku mojemu zaskoczeniu z ust
Itachiego wydobył się krótki śmiech.
— Coś cię bawi?
Mężczyzna pokręcił głową.
— Wydaje ci się — odpowiedział.
Spojrzałam na niego z irytacją. To
nie tak, że nienawidziłam Itachiego. Ale chyba nigdy do końca nie potrafiłam go
zaakceptować.
Sasuke planował zabić brata, ale nim
do tego doszło, dowiedział się o nim całej prawdy. I wszystko rozeszło się po
kościach. Ostatecznie, po zakończeniu Wielkiej Wojny Shinobi, obaj mogli wrócić
do wioski. Wtedy okazało się, że Itachi był poważnie chory. Na szczęście z
Tsunade byłyśmy w stanie mu pomóc, chociaż i tak do końca życia musiał
przyjmować leki.
Zerknęłam na niego z ukosa.
Starszy Uchiha od początku budził
sporo emocji. W końcu był uznany za mordercę własnej rodziny, miał na rękach
ich krew i jeżeli koś spodziewał się jego powrotu, to wyłącznie w czarnym
worku.
Nie byłam pewna, z czego wynikała
moja niechęć do starszego Uchihy. Może chodziło o to, że przez niego Sasuke
zszedł na złą drogę. A może po prostu gdzieś w głębi serca trochę się go bałam.
Nawet teraz, kiedy spoglądał na mnie
łagodnie, a na jego twarzy błąkał się uśmiech, ja nie mogłam pozbyć się
natrętnej myśli, że Itachi jest mordercą.
W głowie miałam już utrwalony pewien
obraz tego mężczyzny i jego nowa odsłona kompletnie mi nie leżała. Nie
potrafiłam jej dopasować do stworzonych wcześniej ram.
Moje emocje chyba były wymalowane na
twarzy, bo Uchiha nagle się zatrzymał a ja odruchowo razem z nim.
Patrzył teraz na mnie poważnie i
poczułam jak przez plecy przebiega mi dreszcz.
Nie lubiłam takiego spojrzenia u
żadnego z Uchiha. Budziło we mnie mimowolny strach.
Tak, znajomość z Sasuke z pewnością
nauczyła mnie jednego — na Uchiha należy uważać.
— Posłuchaj, Sakura — zaczął. —
Rozumiem, że mi nie ufasz. Ale wolałbym żebyś w najbliższym czasie spróbowała
chociaż w małym stopniu mnie akceptować.
Uniosłam brwi z zaskoczenia.
— A to niby czemu?
— Dowiesz się na miejscu.
Już chciałam się dopytywać, ale on
ruszył dalej, szybszym krokiem, zostawiając mnie za sobą.
Zirytowana i zaciekawiona
jednocześnie szybko podążyłam za nim. A odpowiedź ukazała mi się sama kilka
minut później, kiedy razem stanęliśmy pod gmachem budynku administracyjnego.
Popatrzyłam na Itachiego, ale jego
twarz w tym momencie nie zdradzała zbyt wiele emocji.
Kiedy pomyślałam, po co ja i on
zostaliśmy wezwani do Hokage, poczułam zdenerwowanie. Ledwo znosiłam jego
towarzystwo teraz, więc szkoda było mówić o wspólnej misji.
Ale może nie o to chodziło?
Trzymając się tego strzępka nadziei
szłam za Uchihą, wpatrzona w emblemat jego klanu na tyle koszulki.
Zabawne, że mówiło się już o
wymarciu ich klanu, a teraz w wiosce żyło dwóch mężczyzn, którzy byli zdolni
ten klan odbudować. Los potrafił być pokrętny.
Mimowolnie moje myśli uciekły w
stronę Sasuke. Zastanawiało mnie, czy ktoś o tak wyrachowanym zachowaniu,
pozbawiony empatii będzie w stanie kiedyś założyć rodzinę. Nie wyobrażałam
sobie, by jakaś kobieta mogła z nim wytrzymać dłużej niż jedną noc.
A ja
chciałam spędzić z nim resztę życia.
Może to i lepiej, że Sasuke nigdy
nie okazał mi krztyny uczuć. Wtedy mogłabym się w nim zatracić bez reszty. A
potem pewnie bym tylko żałowała.
Mimo to, nie potrafiłam całkowicie
wyzbyć się go z serca. Może jeszcze było na to za wcześnie. Uczucia, które
pielęgnowałam tyle lat były wciąż zbyt silne, żeby można było je ugasić niczym
płomień świeczki. Ale prawdą było, że słabły.
Moje jałowe rozważania przerwał głos
Itachiego.
— Wszystko w porządku?
Popatrzyłam na niego z
niezrozumieniem, a potem zdałam sobie sprawę, że stoimy już pod drzwiami
Hokage, a on trzyma dłoń na klamce.
Niedbałym ruchem dłoni zabrałam z
czoła kosmyk włosów, mając nadzieję, że wyglądam na kompletnie obojętną.
W gabinecie Hokage wszystko było po
staremu. Na biurku, jak i wokół niego piętrzyły się stosy dokumentów, a gabinet
tonął w promieniach popołudniowego słońca.
Szósty standardowo siedział przy
biurku, z piórem w dłoni i coś skrobał na arkuszu.
Popatrzył na nas, odłożył pióro i
rozprostował się w fotelu.
— Dobrze, że jesteście — powiedział.
— Nim przejdę do szczegółów, musimy jeszcze chwilę zaczekać.
Itachi skinął głową. Popatrzyłam na
niego zaskoczona, potem wbiłam spojrzenie w Hokage.
— A jakieś ogólniki? — zapytałam. —
Ja nawet nie wiem, czemu zostałam wezwana.
Kakashi posłał mi długie spojrzenie,
a potem podrapał się po głowie.
— Itachi, nie wyjaśniłeś jej?
— Uznałem, że to twoje zadanie,
szanowny Hokage.
Szósty westchnął, wyraźnie
zawiedziony.
— Od jakiegoś czasu zmagamy się ze
złapaniem mordercy, grasującego na terenie Kraju Ognia. Atakuje małe wioski,
niszcząc je doszczętnie.
Zmarszczyłam brwi.
— Mordercy?
— Dokładnie. Nie rozumiemy jego
motywów, ale na ten moment ludność jednej z wiosek została unicestwiona w
dziewięćdziesięciu procentach.
Zamrugałam, zszokowana statystyką.
— Jakim cudem go jeszcze nie
złapaliście?!
Szósty popatrzył na mnie z irytacją.
Zrobiło mi się głupio, wiedząc, że nie powinnam podnosić głosu. Mruknęłam ciche
„przepraszam”.
— Cały czas próbujemy — powiedział
zmęczonym głosem. — Sprawą zajmowało się ANBU, ale ponieśli klęskę. Kimkolwiek
jest ten człowiek, wiemy, że to shinobi i w dodatku silny. Co więcej,
prawdopodobnie nie działa w pojedynkę. — wyjaśnił.
— Naprawdę nie wiadomo po
co to wszystko?
Kakashi pokręcił głową, a głos
niespodziewanie zabrał Itachi.
— Z raportów ANBU wynika, że
niektórzy mieszkańcy przed śmiercią byli torturowani, a wioska wyglądała, jakby
przeszedł przez nią tajfun. Ktoś zasugerował, że ten morderca czegoś szuka. Ale
to tylko domysły.
— Pięć dni temu wysłaliśmy Sasuke
do Wioski Korzenia. Liczyliśmy, że
on to zakończy — dodał Hokage, ale z jego tonu łatwo było wywnioskować, że nie
poszło po ich myśli.
— Gdzie on teraz jest? Wrócił? —
zapytałam, zdając sobie sprawę, że czuję dziwny ucisk w okolicy żołądka.
Kakashi nie odpowiedział, tylko
odwrócił wzrok, a kiedy spojrzałam pytająco na Itachiego zobaczyłam, że mocno
zaciska szczękę. Atmosfera w gabinecie zgęstniała w ułamku sekundy.
Poczułam na plecach zimny pot, gdy
zrozumiałam, co musiało się wydarzyć.
Nieświadomie zacisnęłam dłonie w
pięści, czując jak paznokcie wbijają mi się w skórę.
— Sasuke miał nam zdawać regularne
raporty. Od wczoraj nie dostaliśmy żadnego. Do wioski Korzenia wysłaliśmy
kolejny oddział ANBU. Zastali same zgliszcza i martwych mieszkańców. Ani śladu
Sasuke. Tylko to.
Nawet nie spostrzegłam, kiedy Szósty
otworzył jedną z teczek i wyciągnął kilka fotografii.
Podsunął nam tylko jedną.
Zerknęłam pełna obaw i natychmiast
zasłoniłam usta dłonią, dusząc w sobie jęk. Odwróciłam wzrok od fotografii, ale
wiedziałam, że obraz zdążył już wślizgnąć się do mojego umysłu.
Łzy napłynęły mi do oczu, kiedy
pomyślałam, co mogło stać się Sasuke.
Ponownie popatrzyłam na fotografię,
obrazującą uciętą i osmoloną rękę, leżącą pomiędzy spalonymi deskami.
— To… niemożliwe — wychrypiałam. —
Sasuke nie jest przecież słabym wojownikiem!
Znów spojrzałam na Itachiego. Był
bledszy, ale sprawiał wrażenie spokojnego. Ja za to cała drżałam.
— Nie jest jeszcze potwierdzone, że
to jego ręka. Trzeba wykonać testy.
Kakashi starał się brzmieć
spokojnie, ale wyczuwałam w jego głosie nutę zdenerwowania, która tylko
spotęgowała mój strach.
Poza tym wiedziałam, że te testy to
formalność. Mi wystarczyło jedno spojrzenie na zdjęcie, by wiedzieć do kogo
odcięta ręka należała. Podejrzewałam, że Szósty i Itachi mieli te same
odczucia.
Nagle cała moja złość na Sasuke
gdzieś się ulotniła. Zniknęły żale i pretensje, a w sercu na nowo zagościły
znane mi już uczucia troski i strachu.
Modliłam się żeby żył.
Zacisnęłam dłoń na brzegu tuniki,
próbując opanować zdenerwowanie. Nie ważne, jak bardzo martwiłam się o Sasuke.
Nie mogłam dać się ponieść emocjom.
Ktoś zapukał do drzwi, a następnie
je otworzył.
Gdy zobaczyłam zatroskaną twarz
Naruto, poczułam jakąś ulgę. Za nim do gabinetu wszedł Shikamaru i Hinata.
— Jesteśmy — zakomunikował Nara,
podchodząc do nas. — Wyjaśniłem im wszystko po drodze, żeby niepotrzebnie nie
tracić czasu.
— Kakashi, to prawda? Sasuke
zaginął?! — wyrwał się natychmiast Naruto. Uderzył otwartymi dłońmi o blat
biurka; zobaczyłam czysty gniew w jego oczach. Nie spodobało mi się to.
Szósty wyprostował się w fotelu.
— Owszem, a wy macie za zadanie go
odnaleźć. To jest wasza misja.
— Dlaczego wysłałeś go samego?! —
krzyknął Naruto, zapominając najwyraźniej z kim rozmawia. — Trzech członków
ANBU zginęło! Powinienem był iść z nim! Albo Itachi!
Sparaliżowało mnie.
Oddział ANBU został wymordowany?
Poczułam jak nogi mi miękną. Zrobiło
mi się nagle słabo i odruchowo wyciągnęłam rękę, by się czegoś złapać. Padło na
przedramię Itachiego.
— Hej, wszystko dobrze? — zapytał
cicho, niepodziewanie obejmując mnie w talii.
Ledwo przełknęłam gulę, która urosła
mi w gardle. Spróbowałam odzyskać pion i zachować pozory w pełni opanowanej.
Nikt nie musiał wiedzieć, jakie emocje teraz we mnie szalały.
Uśmiechnęłam się łagodnie do Uchihy,
ale wiedziałam, że to było już za mało. Teraz nie tylko on wyglądał na
zmartwionego. Wszyscy na mnie patrzyli w ten sam sposób.
— Rozumiem, że wyruszamy
natychmiast? — Głos na szczęście mi nie zadrżał.
Szósty przeniósł wzrok na papiery
leżące na biurku i wszyscy na nowo skupili się na nim.
— Jeszcze dziś wyruszycie do wioski
Korzenia, w której ostatni raz był widziany Sasuke. Przeszukajcie ją dokładnie,
tak naprawdę nie wiemy, dokąd sprawca mógł się udać, więc tamto miejsce jest
waszym jedynym punktem zaczepienia. Priorytetem jest rozpracowanie jego działań
i powstrzymanie przed kolejnymi morderstwami.
Przyjęliśmy rozkazy grobowym
milczeniem.
Szósty jeszcze coś tłumaczył, ale
przestałam słuchać. Myślami bezwiednie błądziłam przy Sasuke.
Strach, który zagnieździł się w
sercu nie odpuszczał. I wiedziałam, że będzie mnie męczył tak długo, aż nie
zobaczę Uchihy żyjącego.
Oby tylko nie było za późno.
Zapowiada się na ciekawą historię.
OdpowiedzUsuńAkurat to, że rozpoczynasz od sceny na cmentarzu mi nie przeszkadza, a nawet się podoba ;D
Obecność Itachiego w wiosce też została ładnie wyjaśniona, tak samo jak i niknące uczucia Sakury do Sasuke.
Scena w gabinecie hokage i troska Itachiego była przeurocza *_* ciekawe też, co z Sasuke. Mam nadzieję, że ręka to jedyne, co stracił xd
No to ja chcę już grudzień i zamiast zasypana śniegiem chcę być zasypana Twoimi rozdziałami :D
Weny! <3
Itachi zawsze był kimś kto się troszczył, mimo wszystko. :D
UsuńA jeśli chodzi o relację Sakury z Sasuke to jeszcze trochę o niej będzie. W sumie, w tej historii Sakura będzie musiała przejść pewną drogą, by ostatecznie rozstrzygnąć, czy Sasuke to wszystko, czego od życia pragnie. ;)
Cieszę się, że rozdział przypadł do gustu. Tak, w grudniu będę robć za waszego Mikołaja. ;D
I znowu mnie zaskakujesz.
OdpowiedzUsuńNie ochłonęłam jeszcze po ostatniej części instynktu, a tu już nowe opowiadanie! Serio. Jak ty to robisz? Ja w natłoku obowiązków ledwo wyrabiam się z jedną historią na pół roku, a ty strzelasz rozdziałami jak z karabinu maszynowego.
Początek ciekawy. Fabuła zapowiada się niebanalnie. No i to nieczyste zagranie z żywym Itachim. Nic tylko czekać!
Pozdrawiam :*
Ja sama się dziwię, że daję radę. xD Ale w końcu jak się wypompuję, to przez miesiąc nic nie napiszę. XD
UsuńLubię zaskakiwać. ;3
Pozdrawiam. :*
Okej. Wowowwowoowow! ITACHI. ITAŚ!
OdpowiedzUsuńTak bardzo kocham, kiedy pojawia się on w jakimkolwiek opowiadaniu. Mnie już kupiłaś.
Ale co do samej historii! Podoba mi się to, że nie stworzyłaś Sakury, która wybacza wszystko, nie ważne co. Fajnie, że ma to postanowienie, że samo "przepraszam", to za mało. Oczywiście to, że czasem zapomni o tym, gdy dzieje się coś naprawdę niedobrego z Sasuke, nadaje temu prawdziwej autentyczności. Bo każdy w ten sposób by się zachował, poczuł. Tylko jeden to pokaże, a drugi nie.
Jak dla mnie początek tej nowej historii jest naprawdę obiecujący! <3 Czekam tylko na to, co przedstawisz nam dalej. Bo sam pomysł już teraz widać, że jest przemyślany.
W końcu, jak każde Twoje dzieło. :D No co ja tutaj mogę więcej powiedzieć, no. :D No po prostu. :D
Kochana, dużo weny, spokoju i trzymaj się! :3
Buziaki dla Ciebie~
ps. Przepraszam, że tak późno do Ciebie zawitałam. Przeczytałam zaraz po publikacji, ale taka zmarnowana chodzę, że to masakra.
Dobra, dobra. Wymówki, wymówkami, ale teraz już stwierdziłam, że nie ma! Muszę. Także no. c:
Wiedziałam, że Itaś cię ucieszy. :D
UsuńTak, staram się troche tę Sakurę oagrnąć. Nie jest już przecież głupią nastolatką, tylko praktyznie dorosłą kobietą. Ile można być wpatrzoną w jednego chłopaka? :D
I nie masz co przepraszać, że teraz komentujesz. Przecież rzdział ci nigdzie nie ucieknie. :)
Buzi!
<3!
UsuńW ogóle ekstra, że chcesz zakończyć instynkt do końca tego roku! :3 Mimimimi, dużo rozdziałów. <3
Powiem tak, niesamowicie się cieszę na ItaSaku, ale pod koniec rozdziału miałam ochotę Cię pogryźć. Wszystko ładnie pięknie, żałoba to dobry początek historii, bo wowczas bardzo dużo zbierznych uczuć włada człowiekiem, ale precz z tym sasusaku xD Nie no, jestem spokojna i to Twoje opowiadanie, a ja rzucam tylko luźne uwagi. Ale naprawdę spodobała mi się Sakura przed przyjściem do gabinetu Hokage. Trafilas w sedno. Pomyślałam, że gdyby nie te durne pstryknięcie w czoło, gdyby Sasuke był taki jak zawsze, to może Sakura by się opamiętała. I znalazła kogoś, kto da jej miłość, a nie ułudę rodziny i pozycję samotnej matki xD Była tak silna i pewna siebie, że skradła moje serce. No a później znów zaczęła martwić się o tego dupka. Misja misja, ale jeśli chciał, to mógł wysłać nawet z drogi tego swojego jastrzębia z wiadomością "przykro mi" lub "bądź silna". Poza tym mi osobiście nie przeszkadza, że Itachi żyje. Bawienie się kanonem, czasem i wiekiem to jeden z przywilejów autorów ff'ków ;3
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na te ItaSaku!
Wiesz, ciężko żeby SasuSaku nie było, jak Sakura jeszcze nie do końca uporała się ze swoimi uczuciami. xD Wiadomo, ile można być zapatrzoną w dupka, ale ich wątek będzie dalej rozwinięty.
UsuńA poza tym, czy ja gdzieś napisałam, że to ItaSaku będzie? :>
Okay, mój błąd, zasugerowała się grafiką xD
UsuńO taaaak!
OdpowiedzUsuńŚwiat shinobi i żyjący Itachi. To miód na moje uszy i na serce! Już mnie kupiłaś i się mnie nie pozbędziesz. Teraz jeszcze tylko brakuje, żeby to było ItaSaku. (patrzy znacząco na autorkę)
Fajny pomysł, naprawdę. Rozpoczęcie pogrzebem, czyli od razu grubej rury, potem misja związana z masakrami w wioskach, wysłaniem do jednej Sasuke i jego zaginięcie. No i ta ręka! Jestem zachwycona.
Czuję, że to będzie moje ulubione opowiadanie u ciebie. :D
Domyślam się, że ItaSaku to twój ukochany paring. Ja akurat Sakurę mogę łączyć z każdym - mi ona pasuje i do Naruto, Sasuke, Itachiego, czy nawet Kakashiego. xD No, ale zawsze błam bardziej z SasuSaku, co nie znaczy, że tylko do tej pary będę się tu ograniczać. ;D
UsuńDzisiaj mam jakiś wieczór pod tytułem "Dzień czytania Zapisków Izanami" XD. Po nadrobieniu Instynktu, stwierdziłam, czemu by nie zagłębić się w inne Twoje opowieści? I tak oto kliknęłam pierwszy rozdział Ikanaide.
OdpowiedzUsuńPoczątek rozdziału był smutny, pogrzeby nie są w końcu czymś przyjemnym. Do tego Sasuke, którego tam brakowało. Jego nieobecność w jakimś stopniu musiała zdołować ją jeszcze bardziej.
AJ AJ AJ Itaś <3. Naprawdę ucieszyła mnie jego obecność. Kocham braci Uchiha, nie potrafię wybrać, który z nich jest lepszy. No po prostu się nie da!
Sasuke zaginał? Tego to już w ogóle się nie spodziewałam :>. Morderstwa? Oj, chyba czytasz mi w myślach i wiesz co lubię! Czekam również, aż i tutaj procenty podrosną <3
Masz bardzo przyjemne pióro, o ile mogę to tak nazwać :D Podoba mi się pomysł, Itachi który wrócił do wioski i nie buja się z dala w Akatsuki to dla mnie coś nowego. Dobrze, że kolejne części są już napisane xD
OdpowiedzUsuń46 yr old VP Accounting Alia Goodoune, hailing from Windsor enjoys watching movies like Pericles on 31st Street and Poi. Took a trip to Historic City of Sucre and drives a Bentley Litre Le Mans Sports 'Bobtail'. znajdz to
OdpowiedzUsuń