Na ściennym zegarze wybiła dziesiąta
sześć, kiedy Sasuke wstawił wodę na drugą kawę tego dnia, po czym wyszedł z
sali odpraw na chwilę do łazienki. Kiedy wrócił, wszyscy już siedzieli przy
prostokątnym stole, a Itachi stał przy białej tablicy i mazał po niej czarnym
mazakiem.
Sasuke zalał kawę wrzątkiem, posłodził i z
kubkiem stanął pod ścianą. Były wolne miejsca, Naruto nawet mu kiwnął głową na
jedno, ale Uchiha się nie ruszył. Wbił wzrok w Itachiego.
— Najpierw czas zebrać wszystko do kupy.
Przejrzałem raporty, rozmawiałem z Tsunade i miej więcej ogarniam sytuację —
rozpoczął, wodząc wzrokiem po wszystkich. — Sai przepadł trzy lata temu po
incydencie z panią Yamanaka…
Ktoś prychnął lekceważąco.
Sasuke skierował spojrzenie na opasłego
mężczyznę, siedzącego po lewej stronie Naruto.
— Chcesz coś powiedzieć, Choji? — zapytał
Itachi.
Mężczyzna poruszył się, jakby coś go
uwierało.
— Śmierć człowieka przez czyjąś głupotę to
chyba nie incydent — warknął, kierując świdrujące spojrzenie prosto na Sasuke.
Uchiha zacisnął dłonie mocniej na kubku,
starając się zignorować pierwszą falę irytacji.
Powietrze w sali szybko zaczęło gęstnieć.
— Rozumiem do czego zmierzasz, ale to nie
jest teraz celem tego spotkania — powiedział spokojnie Itachi, co Choji znowu
skomentował prychnięciem.
— A powinno. Dziwię się, że twój brat
jeszcze tu pracuje… A nie, przepraszam, zapomniałem o waszym ojcu.
Naruto trzepnął mężczyznę w ramię i posłał
mu gniewne spojrzenie.
Itachi nie komentował tej jawnej drwiny, a
Sasuke zapragnął nagle stąd wyjść.
Miał świadomość, że stracił szacunek u własnych
podwładnych i w tym momencie tylko Naruto mógł nazwać dobrym przyjacielem. On
jeden się od niego nie odwrócił. Ba! Wciąż potrafił się za nim wstawić.
Upijając łyk kawy mimowolnie pomyślał, że
bez Uzumakiego chyba już by sobie dawno strzelił w łeb.
Itachi znacząco odchrząknął, chcąc skupić
na sobie uwagę.
— Zacznę z grubej rury, bo inaczej może
czegoś nie zrozumiecie — powiedział dużo ozięblej. — W tym momencie ja jestem
dowodzącym waszą jednostką i nie życzę sobie głupich komentarzy. Całą chryję
zostawiacie za drzwiami i słuchacie mnie bez mrugnięcia okiem. Macie problem ze
mną, albo z moim bratem? Zajebiście, to wasz problem. Teraz pracujemy nad
dorwaniem psychopaty, który ma na koncie kilka morderstw. Zrozumieliście?
Naruto Uzumaki podniósł rękę.
— Co jest? — zapytał Itachi.
— Skąd wiesz, że Sai zabił kilka osób? W
sensie my wiemy o Ino i jego matce. Był ktoś jeszcze?
Itachi stanął przodem do tablicy i zaczął
po niej pisać.
Wszyscy czekali w ciszy, słysząc tylko
piszczenie flamastra, sunącego po białej nawierzchni. Kiedy Uchiha się odsunął,
ich oczom ukazało się pięć nazwisk.
Sasuke prześlizgnął po nich wzrokiem, ale
poza Yamanaką i panią Futaba — matką Saia, żadnego nie kojarzył.
— Co widzicie? — zapytał Itachi.
— Sai zabił do tej pory pięć kobiet —
powiedział rezolutnie Shikamaru Nara, siedzący najbliżej Itachiego. Z brodą
wspartą o dłoń wodził znudzonym wzrokiem po tablicy.
Itachi skinął głową i wpisał cyferki od 1
do 5 nad nazwiskami. Wszyscy przyglądali się temu w konsternacji.
— Pierwszą ofiarą była matka, którą
zadźgał, a potem zakopał w ogrodzie. Te
trzy kobiety to, z tego co się dowiedziałem, były jego znajomymi. Dokładnie nie
udało mi się ustalić. Wszystkie zginęły w ten sam sposób. Zostały uduszone.
Naruto znowu podniósł rękę. Itachi
zawiesił na nim wzrok.
— Wybacz, że odbiegam od tematu, ale ile
ty w tym siedzisz? Sprawę przejąłeś dwie godziny temu, a wiesz więcej niż my
się dowiedzieliśmy w ciągu czterech lat.
Po sali przeszedł pomruk aprobaty dla słów
Uzumakiego.
Sasuke z ciekawością obserwował reakcję
brata. Sam łatwo się domyślił, skąd Itachi to wiedział, ale nie zamierzał
komentować. Przynajmniej nie przy wszystkich.
Itachi przez chwilę bawił się flamastrem,
patrząc na twarze zebranych funkcjonariuszy, w końcu westchnął.
— O sprawie wiem od dawna. Nie mieszałem
się do tego, bo to nie była moja działka, ale kiedy dotarło do mnie, że Sai
kogoś zamordował i w dodatku uciekł, postanowiłem powęszyć na własną rękę.
— Prowadziłeś własne nieoficjalne
śledztwo? — zdziwił się Shikamaru.
— Nie do końca. Tsunade o tym wiedziała.
Sasuke zakrztusił się kawą, kiedy to
usłyszał. Wlepił zaskoczone spojrzenie w brata. Itachi go zignorował.
— W ciągu tych trzech lat jednak zdołałem
nieco szerzej poznać przeszłość Saia. Nie pomogło mi to w zlokalizowaniu
miejsca, gdzie mógł się ukrywać, ale może pomoże teraz, kiedy znów jest
zagrożeniem.
Nikt tego nie skomentował, za to Sasuke
poczuł na sobie spojrzenia podwładnych. Oczekiwali od niego reakcji. A on miał
ochotę wtopić się w ścianę za sobą.
— Dobra, ale ja tego nie kupuję — upierał
się dalej Naruto. — Skąd to wiesz? Nie wierzę, że sam doszedłeś do tego
wszystkiego!
Itachi rzucił mu chłodne spojrzenie, ale
na Naruto nie zrobiło to większego wrażenia.
Napięcie w sali znowu zaczęło rosnąć.
— Poszedłeś po pomoc do naszego ojca,
prawda? — rzucił w końcu Sasuke, bawiąc się kubkiem w dłoniach. — Naruto ma
rację. Szukaliśmy o Saiu gdzie się dało. Rozmawialiśmy z jego ciotką, siostrą
jego matki, rozmawialiśmy z policją z Osaki. Oni nam rzucili światło na jego
przeszłość, powiedzieli, że zabił matkę i został uznany za niepoczytalnego. Ale
nie potrafili nam nic więcej powiedzieć. Nikt słowem nie pisnął, że zabił kogoś
jeszcze. A co dopiero trzy inne dziewczyny. Więc, skąd ty to wiesz?
Itachi wyglądał teraz, jakby najchętniej
wydrapał Sasuke oczy. Młodszy Uchiha nie powstrzymał się za to od nikłego
uśmiechu. Lubił drażnić dumę swojego brata. Czuł satysfakcję za to, że Itachi
wepchnął mu się do śledztwa swoimi brudnymi buciorami. Przynajmniej nie mógł
już uchodzić za tak perfekcyjnego.
— Owszem, skorzystałem z pomocy ojca —
przyznał wreszcie Itachi. — Sprawa Saia tkwiła w martwym punkcie. Wszyscy
wiecie, że nasz ojciec jest byłym wojskowym. Jego znajomości sięgają władzy
państwowej, więc uznałem, że czas z tego skorzystać.
— No dobra, czyli mamy wkład waszego ojca.
I co nam to daje? — zapytał Shikamaru, kompletnie nie poruszony tą wiadomością.
— Bo jeśli tylko wydłużyła się lista osób zamordowanych, to chyba niewiele.
Itachi sięgnął do czarnej teczki, którą ze
sobą przyniósł na spotkanie. Wyciągnął zdjęcia i powiesił je kolejno na
tablicy, odpowiednio nad nazwiskami. Kiedy pojawiło się zdjęcie uśmiechniętej
Ino, znowu po sali poszedł pomruk.
— Co teraz widzicie? — zapytał ponownie
Itachi.
Sasuke podszedł bliżej stołu, by lepiej
widzieć. Zaczął się przyglądać zdjęciom i przeszedł mu zimny dreszcz po
plecach.
— Wszystkie mają zielone oczy —
stwierdził.
— Zupełnie jak Sakura — dodał cicho Naruto,
wpatrując się w fotografie.
— Poza Ino — zauważył natychmiast Choji.
Itachi pokiwał głową, usunął zdjęcie Ino i
wymazał jej nazwisko. Następnie napisał nowe i powiesił drugie zdjęcie.
Sasuke poczuł, że wszystko w nim zamiera.
— Ino nigdy nie była celem. Miała być
tylko drogą do niego — wyjaśnił Itachi beznamiętnym głosem.
W sali zapadła martwa cisza. Sasuke,
wpatrywał się w uśmiechniętą twarz Sakury, jednocześnie myśląc o tym, że tamtej
nocy to ją mógł znaleźć rozstrzelaną na jezdni. Nie, wróć, powinien był znaleźć
ją martwą.
Schemat był prosty — Sai spotykał się z
dziewczynami, które miały ten sam kolor oczu, co jego matka, by potem je zabić.
Wniosek? Mieli seryjnego, co z jakiegoś powodu im umknęło. Sasuke pomyślał, że
ktoś musiał zatuszować zbrodnie Saia. Dlaczego? Nie widział.
Inna, ważniejsza sprawa — Sai spotykał się
z Sakurą przeszło rok nim ich związek legł w gruzach. Za długo jak na
seryjnego.
Coś go powstrzymywało.
— Jak szybko Sai zabił tamte dziewczyny? —
wyrwało się Sasuke.
— Wszystkie trzy zginęły w ciągu jednego
roku. Najpierw rodzice zgłaszali zaginięcia, kilka dni później odnajdywano
zwłoki.
— Coś dokładniej?
Itachi zerknął do notatek.
— Sayuri Osata: zaginięcie zgłoszone
trzeciego marca dwa tysiące trzynastego, znaleziona ósmego marca. Rin Arakawa:
zaginiona od dziewiątego maja, znaleziona czternastego maja. Yuuki Tsubasa:
zgłoszone zaginięcie dwunastego lipca, a szesnastego została znaleziona martwa.
— Między kolejnymi zgłoszeniami są dwa
miesiące przerwy. To jest jego modus
operandi — zauważył Naruto.
— Kiedy zaczął spotykać się z Sakurą? —
zapytał Shikamaru, patrząc w stronę Sasuke.
— We wrześniu — odparł natychmiast.
Przełknął nerwowo ślinę i znowu spojrzał
na zdjęcie Sakury, przypięte do tablicy. Przed oczami zobaczył jej nagie ciało
leżące na zimnym asfalcie, a zielone oczy bez życia wpatrywały się w
rozgwieżdżone niebo.
Sasuke poczuł, że coś go dusi w płucach.
Szybko odwrócił wzrok od tablicy, uświadamiając sobie, że śmierć wciąż czyhała
w ciemnym rogu.
Od
początku miała być jego ofiarą, pomyślał z przerażeniem.
♦ ♦ ♦
Przez całą drogę milczała. Początkowo
Kakashi próbował zaczynać rozmowy, ale Sakura odpowiadała na nie zdawkowo,
wyraźnie pochłonięta myślami. Ostatecznie odpuścił, włączył radio w samochodzie
i nucąc piosenki starał się jakoś na chwilę samemu nie myśleć o tym, co
powiedziała mu Sakura w prokuraturze. Wkrótce zdał sobie sprawę, że to
niemożliwe.
Danzo Shimura miał coś wspólnego z Saiem.
Kakashi nie mógł w to uwierzyć. Owszem,
Danzo był prokuratorem znanym z nieczystych zagrań, ale zawsze uchodził za
prawego obywatela.
Hatake zrobiło się niedobrze na myśl, że
przecież dwa dni temu spotkał się z nim na kawie, by omówić jedną z toczących
się spraw. Rozmawiali zupełnie normalnie, Kakashi nie miał nawet cienia
podejrzeń, że siedzi przed nim człowiek, który zna Saia.
Można
znać kogoś całe życie i guzik o nim wiedzieć, pomyślał ze złością.
Skręcił w boczną alejkę i zaraz zatrzymał
samochód pod blokiem. Wyłączył radio wraz z silnikiem, a cisza, która
zapanowała była wyjątkowo przyjemna.
Kakashi znów spojrzał na Sakurę. Siedziała
nieruchomo wpatrzona w elewację budynku. Z jej twarzy nie był w stanie odczytać
żadnych emocji, jakby się całkowicie z nich wyłączyła.
Chciał jej dotknąć, ale wtedy zadzwoniła
jej komórka. Kobieta drgnęła, jakby wyrwana z letargu, jednak nie sięgnęła po
telefon do torebki. Kiedy w samochodzie znów zapadła cisza, popatrzyła na
niego.
— Boję się — wyszeptała nagle, a w jej
oczach zaszkliły się łzy. — Tak bardzo się boję…
Kakashi położył dłoń na jej dłoni i mocno
ją ścisnął. Chciał zapewnić kobietę, że wszystko będzie dobrze, ale nie
potrafił kłamać. Zostało mu milczenie.
Sakura przetarła oczy wierzchem dłoni,
uśmiechnęła się słabo i bez słowa opuściła samochód.
Patrzył za jej zgarbioną sylwetką, póki
nie zniknęła na klatce schodowej.
♦ ♦ ♦
Po odprawie Sasuke od razu pognał do domu.
Wiedział, że na komendzie jego zespół czekało multum roboty, ale nie potrafił
tam spędzić nawet minuty dłużej. Te wszystkie informacje, które zaserwował mu
Itachi spadły na niego jak ciężki głaz i przygniotły boleśnie do ziemi.
Musiał ją zobaczyć, t e r a z.
Stał właśnie na światłach i kiedy pojawiło
się zielone ruszył z piskiem opon. Mając w dupie znaki i drogową kulturę
wyprzedził dwa samochody i na czerwonym świetle skręcił w swoją ulicę.
Samochodem szarpnęło, gdy zatrzymał go
gwałtownie pod blokiem. Wyskoczył z wozu, w biegu zablokował drzwi i popędził
do klatki schodowej. Nie chciał czekać na windę, pokonując po dwa schodki w
niecałą minutę znalazł się na trzecim piętrze i dopadł do drzwi. Kiedy
przekręcał klucz w zamku zobaczył, że drżą mu ręce.
W mieszkaniu panowała cisza.
Sasuke zdjął buty i wszedł głębiej.
— Sakura?! — zawołał, wpadając najpierw do
kuchni. Kiedy nie usłyszał odpowiedzi, poszedł do jej pokoju, jednak tam też
było pusto.
Poczuł narastającą panikę.
— Sakura! — krzyknął i poszedł do
łazienki.
Nic.
Nie było je w mieszkaniu.
Sięgnął po telefon i wykonał połączenie do
Sakury. Nerwowo zaczął chodzić po korytarzu, a sekundy zdawały się dłużyć
niemiłosiernie. Nie odbierała.
Zakończył połączenie i przejechał dłonią
po włosach, zastanawiając się, gdzie mogła pójść.
Nic mu konkretnego nie przychodziło do
głowy i był bliski paniki.
Sasuke odłożył telefon na półkę i
odetchnął głęboko, zakrywając twarz dłońmi.
Ogarnij
się!, nakazał
sobie ostro. Nic złego się nie dzieje!
Podświadomość w odpowiedzi znowu podsunęła
mu obrazy martwej Ino na jezdni. Uchiha sięgnął po telefon chcąc jeszcze raz
zadzwonić, ale wtedy drzwi do mieszkania otworzyły się i weszła Sakura.
Cała i zdrowa.
Spojrzeli na siebie w niemym zaskoczeniu.
— Nie jesteś w robocie? — zapytała,
zamykając za sobą drzwi.
Jej głos sprawił, że jakieś hamulce w
Sasuke puściły. Podszedł do Sakury szybko i bez namysłu mocno ją do ciebie
przygarnął, chowając twarz w różowych włosach.
— S-Sasuke?
Wzmocnił uścisk, skupiając się wszystkimi
zmysłami na jej obecności. Chłonął zapach i zapamiętywał ciepło ciała, jakby ta
chwila miała się nigdy nie powtórzyć.
Poczuł nagle, że Sakura obejmuje go w
pasie i wtula się mu w tors. To sprawiło, że podniósł głowę, chcąc na nią
spojrzeć.
Dotknął jej twarzy i poczuł pod palcami
coś mokrego. Kiedy na niego popatrzyła, zobaczył łzy płynące swobodnie po
zaczerwienionych policzkach.
— Hej, co się stało? — zapytał tak
łagodnie, jak tylko był w stanie.
Sakura pociągnęła nosem i się odsunęła.
Zaczęła ścierać łzy.
— Nic… — wyszeptała, ale Sasuke wiedział,
że kłamała. Jednak nie zamierzał teraz dopytywać. Nie chciał wiedzieć, ani myśleć
o niczym, co mogło być związane z Saiem.
Uchiha znów się zbliżył i położył dłonie
na jej ramionach, po czym złożył delikatny pocałunek na czole. Nie słysząc słów
sprzeciwu spojrzał przelotnie na jej twarz i pochylił się bardziej. Spoglądał
na zgrabny nosek i ładnie zarysowane usta, muśnięte błyszczykiem.
Walczył ze sobą, ale kiedy Sakura lekko
uniosła głowę, ocierając się nosem o jego policzek, porzucił wszelkie
wątpliwości.
Pocałował ją.
Od
autorki:
Tak, wiem. Zła ja i okrutna, bo kończę w takim miejscu. Ale wiecie, co? W
następnym rozdziale będzie ciekawie. :D
Zostały mi tylko cztery rozdziały do
zakończenia historii. Cieszę się, bo fajnie jest coś stworzyć od początku do
końca.
Ten rozdział może znów nie obfitował w
akcję, ale poznaliście troszkę Saia, chociaż motywy jego działań nadal są obce.
Najwięcej będzie działo się w dwóch ostatnich rozdziałach, mam nadzieję, że
będziecie zadowoleni. ^^
A teraz powiedzcie mi, czy widzicie, jaki
cudny i przepiękny, i w ogóle i w szczególe… No, szablon. Czyż nie jest
cudowny?! :3 Tę nową odsłonę bloga zawdzięczam Shayen. Kochana, jesteś wielka!
I dziękuję, że poświęciłaś czas na jego wykonanie :*
NIEEE, NIENAWIDZĘ ZAKOŃCZEŃ ;-; ROZDZIAŁ JAK DLA MNIE MÓGŁBY MIEĆ MILION STRON. Okrutna w takim momencie kończyć -,- xd A tak serio, czy po zakończeniu tej historii (choć jak dla mnie wolałabym żeby się nie kończyła) planujesz jeszcze coś sasusaku?
OdpowiedzUsuńTak, będą jeszcze SasuSaku, bo najlepiej o nich mi się pisze. ;)
UsuńCieszę się, że opowiadanie tak ci się podoba.
Izanami Hell
Jesteś bardzo zła i okrutna! Jak nie zadośćuczynisz, to się pogniewamy i pogadamy inaczej. XD
OdpowiedzUsuńMoże było króciutko, może nie za dużo akcji, ale takiego pozornego spokoju tez potrzeba! To uświadamia, jak mało czasu maja, jak niewiele brakuje do nieszczęścia.
Fajnie napisana scena narady, a ta ostatnia... No. Już coś napomknęłam o tym. XD
To było urocze, ściskające za serce i słodkie. Takie słodko-gorzkie, tak dokładniej. Aż się boję, co będzie dalej.
Czekam kochana!
I super, że szablonik się przyjął. 😎 Nie ma sprawy! Zawsze do usług. <3
Uwierz mi, że zadośćuczynię, aż wam kapcie z nóg pospadają. xD
UsuńWiem, rozdział długością nie powala, ale kolejne będą dłuższe, bo będzie już więcej akcji, takiej konkretnej. :D Mam nadzieję, że do wrażliwców nie należysz. ;D
Oho, aż się boję. :D Nie, na szczęście nie należę. :D
UsuńPierwsze, na co zwróciłam uwagę po wejściu na bloga to szablon. BOŻE JAKI ON JEST PIĘKNY! Już miałam się pytać, czyje to dzieło, ale zauważyłam, że Shayen. WOW! Zazdrooo :D
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału - zauważyłam, że dodałaś nowy, jednak musiałam dokończyć pisać swój (jak coś to zapraszam xd). Ach ten Itachi, jak zawsze jeden krok przed wszystkimi. Mam nadzieję, że przed Saiem też będzie :O Pocałowali sięęęę aaa :D Mam ochotę piszczeć jak nastolatka xD Ale jednak mam wrażenie, że Sakura umrze. Mam nadzieję, że mylne, proszę nie trzymaj nas dłużej w niepewności :D Czekam na następny oraz na Ikanaide i pozdrawiam cieplutko <3
No, szablon robi wrażenie, to prawda. :D
UsuńCzekam na rozdział u Ciebie, przecież wiesz. :3 Itachi to bystry facet, ale czy Sai nie będzie sprytniejszy? ;)
Haha, ja wiem, wszyscy fani SasuSaku czekali na ten moment, chociaż w sumi się już całowali we wcześniejszym rozdziale. :D
Szósty rozdział będzie jeszcze w listopadzie, więc bądź czujna! ;D
Czekałam, czekałam no i się doczekałam.
OdpowiedzUsuńCzytałam z zapartym tchem a ty ucięłaś w takim momencie! Myślałam, że zacznę rwać włosy z głowy xD
Szablon bardzo ładny, chociaż jak dla mnie czcionka z prawej nieco za mała.
Pozdrawiam i czekam na kolejny rozdział ;)
Przepraszam, no, ale sama rozumiesz, musiałam. XD
UsuńDo następnego rozdziału tylko dwa tygodnie, na pewno wytrzymasz. :D
Aż dwa!
UsuńKobieto oszaleje przez ciebie :D
Ale za tydzień będziesz miała rozdział nowego opowiadania, więc chyba ten czas oczekiwania nie będzie taki straszny. :D
UsuńSzablon jest PRZEPIĘKNY! 💜
OdpowiedzUsuńChyba jak na raze najlepszy rozdział Instynktu :). Serio, powinnam się zbierać na egzamin państwowy, a leże w łóżku i pisze komentarz, bo nie mogę się powstrzymać! Wooow, czyli jednak Sai działa jak typowy, seryjny morderca. MA na oku jedna, ale zabija inne, które mają podobne znaki ( Ino się nie liczy). Jestem ciekawa jak go dorwą! Ej, czego odnoszę wrażenie, że Kakasji chce coś ten tego z Haruno? XDDDD JA MU DAM! Ostatnia scena była AWWW... rozpłynęłam się. Serio wzruszyło mnie zachowanie Sasuke. Owym małym czynem pokazał, jak mu na niej zależy ❤️.
Czekam niecierpliwie na ciąg dalszy :* i trochę smutno, że tylko 4 rozdziały CI zostały :(.
Pozdrawiam!
Tak, Shayen odwaliła kawał świetnej roboty. ^^
UsuńO jezu, mam nadzieję, że się nie spóźnisz. xD W sumie, to ja już nie mogę się doczekać scen konfrontacji Saia z policją. Pytanie ko kogo perwszy dorwie. ;)
Nie, Kakashi nic do Sakury nie czuje. Po prost zaprzyjaźnili się, chociaż Kakashi jest prokuratorem prowadzącym jej sprawę.
Tak, Sasuke zawsze w głębi serca na niej zależało, ale o tym też jeszcze nieco będzie. :D
Ja wiem, że smutno, ale lubię kryminały, więc pewnie jakiś się jeszcze pojawi. ;3 I zawsze zostanie ci Ikanaide. :D Ono będzie nieco dłuższe. xD
Buziaki!
Szablon śliczny, Shayen to zdolna bestyjka ;3
OdpowiedzUsuńO kurcze, nieźle się zdziwiłam, kiedy Itachi opowiedział o dodatkowych ofiarach. Wyczułam wcześniej, że Sai zabił Ino tylko że względu na Sakure, ale że miał manię na punkcie zielonych oczu przez kompleks matki? Genialne rozwiązanie. Ah, wydaje mi się, że tylko w filmach i książkach ktoś może zachowywać się tak jak Choji xD Albo ja jestem zbyt normalna i uważam za małostkowe i dziecinne takie otwarte mówienie przy całym zespole i dowidcy, że jeden z nich jest śmieciem itp. raczej zawsze kojarzy mi się taka pasywna agresja, niechęć. Ale co ja tam wiem, młoda i głupia jeszcze jestem xD
Ahhh, jedna z ofiar to Sayuri! <3 mogę być denatką. Nawet długo używałam tego nicku na forach i w roznróż MMORPG - denatka xDD
Buziaki, lecę do nowego opowiadania.
*w różnych
UsuńLUdzie są różni, serio. Niektórzy nie potrafią trzymac języka za zębami, albo jak coś im lez na wątrobieto ci to wywalą. :D
UsuńTak, Sai jest psychopatą, tyle mogę rzec. xD
A wiesz, nawet nie pomyślałam o tobie, kiedy tworzyłam ofiary Saia. XDDD Tak jakoś wyszlo, ale spoko, ciesze się, że rola przypadła do gustu. XD
Buzi!
W końcu tutaj zawitałam, miałam w planach przeczytanie czegoś u ciebie od tak dawna i w końcu mi się udało.
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się twój styl pisania. Mam wrażenie, że ten świetny styl wychodzi ci od tak, bez żadnego wysiłku.
Jestem raczej wielbicielką czytania opowieści, które toczą się w świecie shinobi, ale jest ich tak niewiele w blogosferze, że już dawno musiałam się na nie przerzucić, więc już mi to nawet nie przeszkadza. Poza tym SakuSaku nie jest moim ulubionym pairingiem, ostatnio przerzuciłam się na inne, ale wiele lat temu czytałam namiętnie blogi o tej parze i z wielkim sentymentem do niej wracam. ^^
Uwielbiam pomysł zrobienia z Saia psychopaty i seryjnego mordercy, którego celem stała się Sakura. Początkowo myślałam, że Sai próbuje ją złapać dlatego, że go zostawiła, ale jednak się okazało, że nie i przyznam, że to, co wymyśliłaś, jest znacznie lepsze.
Mam nadzieję, że niedługo zacznie się coś dziać. Chcę krwiiii. Dużo krwi. XD
Pozdrawiam. :P
O ja pierdzielę... czyli Itachi znowu robił za podwójnego agenta, skoro Tsynade wiedziała o jego śledztwie! No nieźle!
OdpowiedzUsuńCzyli matka Saia miała zielone oczy... ciekawe co spowodowało, że ją zabił. Tak właściwie to pozostają dwie główne niewiadome- dlaczego Sai zaczął zabijać i co powstrzymywało to przed wcześniejszym zabiciem Sakury...
Bardzo dobrze zagrałaś tu czasem - najpierw mieliśmy Sakurę idąca do mieszkania Sasuke, a dopiero potem przedstawiłaś nam to ze strony Sasuke, który zjawił się pod swoim blokiem tylko chwilkę wcześniej.
Oj, zatracił się już dla niej całkowicie!
Jak to do końca tylko 4 rozdziały?! (cały czas liczyłam, że jednak 12 będzie) no cóż, to tylko znaczy, że rozdziały będą jeszcze bardziej napakowane akcją :) A ja już przy obecnym poziomie umieram z emocji!
Btw totalnie nie wiem jak to skończysz, to będzie chyba niespodzianka roku, heh...
Itachi pozamiatał! Szkoda mi Sasuke, ale liczę na to, że go to zmotywuje żeby walczył lepiej niż lwica w tym śledztwie. Końcówka bomba!
OdpowiedzUsuń