11/01/2018

Instynkt || Rozdział 3

Zielony sweter wisiał na jej chudych ramionach, głowę miała spuszczoną, pozwalając by długie włosy zasłoniły zmęczoną twarz.
Znowu nerwowo skubała brzeg swetra, a Sasuke stojąc po przeciwnej stronie stołu, patrzył na nią chłodno i nie mógł pozbyć się jednej irytującej myśli.
Co on o niej naprawdę wiedział?
Przy Sakurze siedział Naruto, ale sprawiał wrażenie zamyślonego, a prokurator Hatake w milczeniu oglądał zdjęcia, które przyszły w paczce. Poza nimi był tylko krótki liścik, leżący teraz na stole.
Sasuke znowu zerknął na jego treść.

Pamiętasz naszą córkę? Może się z nią wkrótce spotkasz.

Ekipa kryminalistyczna kręciła się po kuchni i przy drzwiach wejściowych, szukając śladów włamania, ale Sasuke przeczuwał, że nic nie znajdą.
Jeśli Sai tutaj był, to na pewno postarał się, żeby zbyt wiele po sobie nie zostawić.
— No dobrze, zabieramy to. — zawyrokował w końcu Hatake, odkładając zdjęcia do kartonu. — A panią zapraszam jutro do mnie. Musimy porozmawiać.
Sakura nawet na niego nie spojrzała. Sprawiała wrażenie kompletnie odciętej od rzeczywistości.
Sasuke nabrał nagle ochoty, by złapać ją za te kościste barki i potrząsnąć nią porządnie. Myślał, że kiedy zobaczyli te zdjęcia, to Sakura coś powie, zacznie się tłumaczyć. Nie zrobiła nic.
Na jej twarzy odmalowało się tylko niedowierzanie, a potem skuliła się na kanapie, jakby oczekiwała, że zaraz spadnie na nią grad ostrych słów.
I gdyby nie Naruto i Hatake, to Sasuke zwymyślałby ją od najgorszych.
Czuł w sobie ciągle rosnące zdenerwowanie i wiedział, że był blisko granicy, której nie chciał przekraczać.
— Pani Haruno, radzę pani przeprowadzić się do kogoś — powiedział prokurator, kiedy zarzucił na ramiona płaszcz. — To mieszkanie nie jest już bezpieczne.
Sakura w końcu podniosła wzrok.
Sasuke zobaczył w jej oczach kompletną obojętność.
— Do widzenia — mruknęła.
Hatake wydał się niewzruszony jej posępnością. Kiedy opuścił mieszkanie, Sasuke wyciągnął paczkę papierosów.
— Nie pal tutaj — powiedziała Sakura, posyłając mu niezadowolone spojrzenie.
Uchiha prychnął, wtykając papierosa między wargi.
— To ci przeszkadza?
— Tak — syknęła, powoli odzyskując blask w oczach. — Jesteś w moim mieszkaniu!
— No i?
Uchiha chciał już przytknąć zapalniczkę do papierosa, kiedy nagle rozdzwonił się telefon.
Wszyscy troje naraz popatrzyli na komórkę Sakury, leżącą na stoliku. Na wyświetlaczu widniał zastrzeżony numer. 
Sasuke bez namysłu wziął ją w rękę i odebrał na głośnomówiącym.
— Słucham?
— Och, czyżbym zły numer wybrał?
Jedno spojrzenie na pobladłą twarz Sakury i wszystko było już wiadome.
— Zależy z kim chciałeś rozmawiać — powiedział Sasuke, starając się brzmieć naturalnie.
— Raczej nie z tobą, Uchiha. Dasz mi moją Sakurę?
Sasuke znowu popatrzył na Haruno; była tak blada, jakby zaraz miała zemdleć.
— Wybacz, ale to niemożliwe.
Na chwilę zapadło milczenie po drugiej stronie.
— Szkoda — odparł w końcu Sai. — Stęskniłem się za nią.
— Raczej bez wzajemności.
Sai się zaśmiał i Sasuke przeszło przez myśl, że była w tym śmiechu nuta szaleństwa.
— No trudno. I tak się jeszcze z nią spotkam. Mam nadzieję, że mały prezent się jej podobał. Do zobaczenia.
Połączenie zostało przerwane.
— Co to, kurwa, było? — sapnął zirytowany Uzumaki. 
Sasuke nic nie powiedział, tylko rzucił koledze telefon i podszedł do Sakury, przypominającej w tym momencie posąg.
— Rusz się — warknął.
Kiedy na niego spojrzała przestraszonym wzrokiem, nie wytrzymał. Złapał kobietę pod ramię i mocno pociągnął, natychmiast stawiając na nogi.
Sakura jęknęła.
— Powiedziałem, rusz się. Zabieramy cię stąd.
— Niby dokąd? — zapytała słabym głosem.
— Do mnie — odparł stanowczo Uchiha. — Nie zostaniesz tu sama nawet minuty dłużej.

♦ ♦ ♦

Otwarta torba leżała na łóżku, Sakura siedziała na podłodze i wyciągała kolejne rzeczy z szuflady, jednocześnie próbując przyswoić do świadomości, to co dziś się wydarzyło.
Sai wrócił.
Przeczuwała, że ten dzień nadejdzie, nawet jeśli w głębi serca modliła się, by drań już dawno sczezł gdzieś na dnie rowu. Pragnęła usłyszeć w wiadomościach, że poszukiwany morderca został znaleziony martwy. Mogłaby się w końcu uwolnić od tego koszmaru…
Sakura zerknęła na uchylone drzwi od sypialni. Słyszała głosy Naruto i Sasuke dobiegające z salonu. Wydawali się mocno pochłonięci rozmową.
Podniosła się z klęczek i podeszła do białej szafki nocnej po prawej stronie łóżka. Otworzyła drzwiczki a je oczom ukazał się mały sejf.
Znów zerknęła na drzwi do pokoju i zaczęła nasłuchiwać. Potem wbiła szyfr i sejf się otworzył.
Wiedziała, że Naruto i Sasuke zrobią wszystko, by zapewnić jej bezpieczeństwo, ale nie mogła polegać wyłącznie na nich. Przecież nikt nie będzie pilnował jej całą dobę. A Sai mógł czaić się nawet za rogiem.
Z tą myślą bez wahania wyciągnęła z sejfu brązową kopertę i broń.
Nie zamierzała dłużej być kompletnie bezbronna. 
Była gotowa sama zawalczyć o wolność.

♦ ♦ ♦

W samochodzie Uchihy śmierdziało nikotyną, a tylne siedzenia były zawalone przez puste butelki po coli i wodzie.
Sakura rzuciła torbę na jedno siedzenie, butelki zrzuciła na ziemię i usiadła. Pomimo chłodnej nocy miała ochotę otworzyć okno, by wpuścić świeże powietrze.
Powtrzymało ją jednak jedno, zimne spojrzenie Sasuke we wstecznym lusterku.
Skuliła się w sobie, chowając częściowo twarz za czerwonym szalem.
Było już dobrze po północy, kiedy Sasuke wyjechał spod jej bloku. Naruto im nie towarzyszył. Sakura nie czuła się w tym momencie zbyt pewnie. Sasuke uparcie milczał, ale czuła od niego bijący gniew. Z każdą kolejną minutą w samochodzie atmosfera zdawała się gęstnieć. Sakura bała się, że zaraz zacznie się dusić. Mimo to nie znalazła w sobie odwagi, by przerwać tłamszącą ich ciszę.
Wpatrywała się tępo w pomalowane na zielono paznokcie i czekała, samej nie wiedząc na co.
Sasuke odezwał się po jakichś dziesięciu minutach:
— Zamierzałaś nam kiedykolwiek powiedzieć?
Nie odważyła się podnieść wzroku. Nie odważyła się nawet pomyśleć na odpowiedzią. Nie było dobrej odpowiedzi. Ani takiej, która cokolwiek by zmieniła.
Usłyszała jego westchnięcie.
— Jesteśmy na miejscu.
Popatrzyła niepewnie przez szybę. Sasuke zaparkował pod kilkupiętrowym blokiem, na osiedlu, które Sakura doskonale pamiętała.
— Dalej tu mieszkasz? — wyrwało jej się, ale nie uzyskała odpowiedzi.
Uchiha wysiadł, trzasnął drzwiami i przeszedł na chodnik.
Sakura szybko podążyła jego śladem.
Kiedy znaleźli się na jasno oświetlonej klatce schodowej, Sakura mimowolnie przebiegła po niej wzrokiem, uświadamiając sobie, że ostatni raz była tutaj przed wyjazdem Sasuke.
Mieszkanie zdawało się być obojętne na upływ lat.
Przedsionek, w którym zostawili buty był dalej w beżowych odcieniach, a idąc wąskim korytarzem do pokoju gościnnego Sakura dostrzegła, że na ścianie wciąż wisi mały obraz z pejzażem góry Fuji.
Nic się nie zmieniło, pomyślała i poczuła się, jakby sześć lat od ich rozstania wcale nie miało miejsca.
Sasuke rozsunął drzwi i wpuścił Sakurę pierwszą.
Pokój był niewielki, mieścił się niski stolik i poduszki do siedzenia, a jedna z wnęk w ścianie robiła za szafę.
Podłoga tradycyjnie była wyłożona matami tatami, a nad jednym z okien pracował cicho wentylator.
Sakura położyła torbę na ziemi, przypominając sobie, ile nocy spędziła w tym domu. W pewnym momencie związku byli już na rozmowach, by razem tutaj zamieszkać. Sakura wtedy cieszyła się jak głupia, bo pragnęła wyprowadzić się od apodyktycznych rodziców.
A potem została sama.
Popatrzyła się za siebie, ale Sasuke nie było. Usłyszała pracujący czajnik i przeszła się do jasnej kuchni, sąsiadującej z jej pokojem.
Uchiha stał nad zlewem, z dłońmi skrzyżowanymi na piersi i wyraźnie zamyślony spoglądał w niewielkie okno.
Woda w czajniku się już zagotowała.
— Sasuke…
— Nie zamierzałaś nam powiedzieć, prawda?
W jego głosie słychać było tyle pretensji, że Sakurze coś ścisnęło serce. Niepewnie podeszła do stołu i zajęła krzesło. Przez chwilę bawiła się bransoletką, próbując pozbierać myśli do kupy.
Sasuke uparcie stał plecami do niej.
— Raczej nie.
— A dlaczego to ukryłaś? — zapytał oschle.
— Bo to nie jest coś, o czym chcę rozmawiać.
Sasuke mruknął coś niezrozumiałego.
— Sai też nie wiedział… do pewnego momentu. I chyba to był punkt zapalny w naszym związku — wyjaśniła cicho patrząc na swoje dłonie.
— Nie powiedziałaś Saiowi, że byłaś w ciąży?
Pokręciła głową i popatrzyła niepewnie na Uchihę. W oczach mężczyzny widziała irytację.
Nagle zachciało jej się po prostu płakać. Tamte wydarzenia odcisnęły na niej głębokie piętno, a mimo to, nikomu nic nie powiedziała. Dusiła w sobie uczucia, które stopniowo pożerały ją od środka.
Zamrugała szybko, czując zbierające się łzy.
— To było zaledwie osiem miesięcy po tym, jak się z nim spotykałam. Kiedy usłyszałam, że jestem w ciąży przeraziłam się. Miałam tylko dwadzieścia trzy lata. Nie byłam gotowa na macierzyństwo. Nie potrafiłam powiedzieć rodzicom, ani Saiowi.
— Jak przed nim ukrywałaś ciążę?
Sakura zmusiła się do słabego uśmiechu.
— To nie było akurat trudne. Sai ciągle pracował. Mało się widywaliśmy. To było zimą, więc ubierałam się cieplej, a bluzy skutecznie zakrywały brzuch.
— Ale tylko do pewnego momentu, co?
Sakura przymknęła oczy i potarła powieki palcami.
— Sai dowiedział się o dziecku dopiero, kiedy urodziłam — wyjaśniła cicho.
— Nic nie zauważył przez dziewięć miesięcy? — zdziwił się Uchiha.
Sakura westchnęła. Starała się odpędzić z głowy tamte wspomnienia, ale nie była w stanie. Przed oczami mimowolnie zobaczyła małe ciałko, jeszcze brudne, które pielęgniarka szybko jej zabrała. Widziała biegające położne i pamiętała chaos na porodówce.
Jednak najgorsza była wtedy cisza. Dojmująca i niszcząca ją wewnętrznie.
Jej dziecko nie płakało. Nie kwiliło. Nie ruszało się.
— Moja ciąża trwała sześć miesięcy, Sasuke — powiedziała głucho, zagrzebana we wspomnieniach. — Dziecko urodziło się martwe.

♦ ♦ ♦

Świt nastał nagle. Sasuke miał wrażenie, że chwilę wcześniej położył się do łóżka, kiedy zadzwonił budzik w telefonie.
Dźwignął się ciężko z futonu i podszedł do drzwi balkonowych. Z półki zabrał paczkę papierosów, otworzył drzwi, i wyszedł na zimne powietrze.
Szorty i krótki rękawek to było zdecydowanie za mało na listopadowy, deszczowy poranek, ale miał to gdzieś.
Zaciągnął się głęboko nikotyną, po czym oparł się ramionami o balustradę. Deszcz zaczął moczyć mu twarz i włosy.
Mimo zmęczenia, spróbował poukładać od kupy wiadomości, które w nocy zaserwowała mu Sakura.
Była w ciąży, o której nikt nie wiedział. Urodziła martwe dziecko, pochowane na tym samym cmentarzu, co Ino. Sai o wszystkim dowiedział się po fakcie. Wkurzony, że go okłamywała zaczął ją nękać, śledzić, kontrolować. Ona się z nim rozstała, on nie przyjął tego do wiadomości.
Zaczął się stalking, potem doszło do morderstwa Ino.
W sumie wiedzieli o wszystkim, poza ciążą. Sasuke pomyślał, że to nie miało takiego znaczenia dla śledztwa.
Ale ma znaczenie dla Saia.
Specjalnie wysłał zdjęcia USG, które pewnie zatrzymał. Chciał przypomnieć Sakurze o kłamstwie i pokazać, że jej tego nie zapomniał.
Chciał ją dręczyć.
Sasuke poczuł się nagle głupio. Był dla Sakury za surowy. Ostatnie, czego ona potrzebowała to ocenianie i krytyka. 
Naprawdę niewiele o niej wiem.
Zaciągnął się ostatni raz i ugasił papierosa w popielniczce, schowanej przed deszczem.
Kiedy wrócił do sypialni, zadzwoniła jego komórka. Na wyświetlaczu zobaczył numer Uzumakiego.
— Sasuke, dawaj na komendę. Tylko po drodze weź zażyj coś na uspokojenie.
— Co tam się dzieje?
Naruto zamilkł na chwilę i Sasuke usłyszał w tle wyraźne głosy. Ktoś się kłócił.
— Itachi wrócił. — wyjaśnił ciszej Uzumaki. — I co gorsza, chce przejąć naszą sprawę.
Sasuke zaklął siarczyście.
— Jadę.
Zakończył połączenie i rzucił telefon na futon. Odetchnął głęboko, przejeżdżając dłonią po wilgotnych włosach.
Gorszego poranka nie mógł już mieć.

Od autorki: Mamy listopad, mamy rozdział.
Sytuacja Sakury trochę wam się wyjaśniła, a ja nie mogę się już doczekać dwóch scen w opowiadaniu: konfrontacji Sakury z rodzicami (tak, pojawią się), i oczywiście Itachiego! :DMam też dla was informację. Po zakończeniu „Instynktu” ruszę z kolejnym dłuższym opowiadaniem tutaj. Fabułę na razie tylko planuję, więc nie chcę nic zdradzać. Jak już ogarnę wszystko, to więcej informacji pojawi się w zakładce „Historie”. No, zdradzę tylko, że akcja będzie osadzona w uniwersum Naruto, a PRAWDOPODOBNY TYTUŁ to „Blizny” (jednak "Ikanaide"). Założyłam również własną stronę! Link do niej widnieje w bocznej kolumnie. Zapraszam! ^^



12 komentarzy:

  1. Ale fajnie, moje ciche prośby zostały wysłuchane i rozdział wjechał pierwszego listopada :D Jesteś niesamowita! :D
    Ostatnio mam zajawkę na takie kryminalne historie, dlatego z niecierpliwością czekałam na dalszą część.
    Kurde zaskoczyłaś mnie tym, że Sakura była w ciąży :o ciekawi mnie też, skąd ona w ogóle zna Saia i jak się z nim zeszła ;o
    Prokurator Hatake pasuje, ciekawe czy ma maskę :D mógłby mieć kominiarkę ;d
    Ech, no ale tak zakończyłaś, że chyba będę Ci codziennie spamować o nowy rozdział ^^.
    No Itachiego to się nie spodziewałam <3
    Następne opowiadanie to kolejna cudowna informacja, pisz-pisz <3
    Pozdrawiam gorąco <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Relacja Sakury i Saia będzie oczywiście wyjaśniana, więc spokojnie, jeszcze wszystkiego się dowiesz. :D
      Tak, wiem, za zakończenie to będę moelestowana przez kilka osób. xD
      Pozdrawiam. :3

      Usuń
  2. Huh
    Jeszcze nie zdążyłam skomentować poprzednich rozdziałów a tu już nowy.

    Tak więc... Historia bardzo mnie zaciekawiła. Twój styl jest inny niż do tej pory spotykałam w fanfikach i bardzo przypadł mi do gustu.

    Czekam na kolejny rozdział!

    Pozdrawiam
    Kropcia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz. Pamiętam, że byłam u ciebie, ale potem gdzieś mitwój blog uleciał z pamięci. :x
      Cieszę się też, że mój styl ci się spodobał! Mam nadzieję, że całokształt historii też ci się spodoba.
      Pozdrawiam.

      Usuń
  3. To się porobiło. Zupełnie mnie z tropu zbiłaś tym dzieckiem O.o
    Ciekawi mnie jak bardzo Itachi tu namiesza (uwielbiam skurczybyka :D).
    Świetny rozdział ^^
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też uwielbam Itachiego, dlatego nie będzie go mało. :D hociaż ocywiście prym wiedzie w tej historii Sasusaku. ;D
      Pozdrawiam!

      Usuń
  4. O matko!
    Jedyny komentarz, który przyszedł mi na koniec do głowy. I to w tym pozytywnym znaczeniu! Myślałam, że ja piszę nie tak najgorzej (bardzo skromnie XD), ale Ty kochana wymiatasz zupełnie. Rozdziały może nie są długaśne, jak to czasem bywa, ale są tak treściwe, trzymające w napięciu!, że o mamo. Jestem zakochana.
    Fabularnie? Cudo. To, jak bardzo poważny klimat utrzymujesz, przy okazji prowadząc dialogi między bohaterami w tak realistyczny sposób sprawia, że brak mi słów. Piszesz tak dojrzale, że ciągnie mnie do tego ogromnie.
    Pieję z zachwytu, wybacz mi to. XD
    Sam pomysł z Sakurą w ciąży, bardzo mocno mnie zaskoczył. A co mam powiedzieć o chłopakach! Ha! Sai, Sasuke, Naruto, Sakura, te postacie stworzyłaś perfekcyjnie. Ba, nie mogę się doczekać, jak rozwiąże się cała ta sprawa z Saiem, jakie motywy miał (poza zastraszeniem; jeśli takie są) zabijając kuzynkę Sakury.
    I Itaś! Zrobiło się groźnie na koniec.

    Kochana, ekstra! Będę czatować na następne rozdziały, obowiązkowo. Trzymaj się cieplutko!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O jeny, nie spodziewałam się tylu miłych słów z twojej strony. :D
      Ale bardzo mnie cieszy, że ci się podba. ;)
      Mój aktualny styl to już lata ćwiczeń, a czy piszę dojrzale to nie wiem. Wiem za to, co chcę poruszyć w tym opowiadaniu. Problem stalkingu, który potrafi zrujnować ofierze życie (jeśli chodzi o Saia, to on jest bardziej pochrzaniony. xD)
      Ja sama uwielbiam tachiego, więc w tym jak i w planowanym opowiadaniu go nie zabraknie. ;)
      Dziękuję za komentarz, a ja z mojej strony obiecuję wkrótce zajrzeć do ciebie, bo stanęłam na prologu. xD

      Usuń
  5. O kurczaczku, ale się porobiło! Gomenasai, że zajęło mi to kilka dni, ale ostatnio mało czasu mam. Zwłaszcza kiedy za punkt honoru obrałam siebie pisanie jednego rozdziału tygodniowo, głupia ja xD Muszę jeszcze nadrobić blogi Banshee i BlueBell, ehh xd

    Dzieciątko! Kto by się spodziewał. Coraz więcej ciekawych wątków się pojawia. Naprawdę, to opowiadanie czyta mi się tak dobrze, jak jakąś nowele kryminalistyczną. Ubolewam nad tym, że nie mogę przerzucić (prze-kliknąć) strony i czytać dalej.

    Och Itachin mój Itachi zawitał na salony. Nie mogę się doczekać, kiedy będzie go więcej ^^ Poza tym ciekawi mnie ta wspomniana relacja Sakury z rodzicami, to może być naprawdę dobre!

    Buziaczki maleńka~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spokojnie, nie masz za co przepraszać, w końcu ja d ciebie też jeszcze nie zawitałam. :c (muszę zregenerować siły).
      Staram się, by w każdym rozdziale pojawiło się co ciekawego. Generalnie nie lubię takich scen w opowiadaniach, które do historii nic nie wnoszą, tylko rozdział niepotrzebnie wydłużają. :x
      Tak, Itachi. I człowiek szaleje. :D
      Całusy, kochana!

      Usuń
  6. Sai jest kurde dobry. Nie orientuje się przez 6 miesięcy, że jego dziewczyna jest w ciąży. Fakt, głupie ze strony Sakury, że nie powiedziała, ale widocznie czuła, że z jego strony nie otrzyma wsparcia. Tak czy siak Sai nawalił po całości.
    Podobają mi się te przemyślenia Sasuke - czy on ją w ogóle zna, czy może tak mówić. I to powolne wkradające się w niego poczucie winy - ach!
    Sakury jest mi naprawdę żal, ale widać, że jeszcze całkowicie się nie złamała - chce żyć, chce się sama bronić. Walczy dalej - dobrze, że się jeszcze nie poddała.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ten rodział jest genialny! Pomysłowa fabuła, bardzo podobają mi się przemyślenia Sasuke! I Itachi na końcu? Ciekawe, co tam kolejnego zaplanowałaś :D

    OdpowiedzUsuń

Szablon wykonała xvenom z Sidereum Graphics | credits: Font Awesome by Dave Gandy Google Fonts