Słońce tego dnia świeciło wyjątkowo mocno,
a po ostatnich deszczowych dniach nie pozostał nawet ślad. Miało się wręcz
wrażenie, jakby tych deszczowych dni nie było w ogóle; duchota od samego rana
utrudniała normalne funkcjonowanie i zwyczajnie wkurzała już Naruto Uzumakiego.
Była sobota, kilkanaście minut po szóstej
rano. Naruto ubrany w krótkie szorty, wygodne sportowe buty i białą koszulkę
przemierzał truchtem puste alejki Central Parku. Gęsto posadzone drzewa o
rozłożystych koronach chroniły go przed promieniami słońca, dając więcej
chłodu, mimo to już po niecałych piętnastu minutach truchtu Uzumaki był zlany
potem.
Zatrzymał się przy jednej z ławek i
pochylił, wspierając się dłońmi o kolana. Wziął kilka głębszych wdechów i
wyprostował plecy. Powiódł spojrzeniem po okolicy i poczuł, że chłód nagle
przenika mu przez skórę.
Stał zaledwie kilka metrów od miejsca
znalezienia zwłok Asuny Takanashi — kuzynki Sakury. Nic się nie zmieniło —
drzewa nadal rzucały cienie, krzewy obrastały trawnik. Tylko nie było już ciała
i łopoczącej na wietrze taśmy policyjnej. Nie było hordy mundurowych i
ciekawskich spojrzeń przechodniów. Miejsce stało się zupełnie zwyczajne. W
ciągu ostatniego roku wielu Japończyków zdążyło zapomnieć o tym incydencie.
Naruto westchnął i starł pot z czoła
wierzchem dłoni. Też już ledwo pamiętał tamto zdarzenie. Spróbował sobie
przypomnieć twarz Asuny, ale nie zdziwiło go, że nawet nie potrafił określić
czy miała ładny uśmiech. A może w ogóle nie była zbyt ładna?
Początkowo wszyscy zakładali, że Asuna
była kolejną ofiarą Saia — dopiero dalsze śledztwo wykazało, że zabił ją jej
ówczesny chłopak. Naruto nawet nie wiedział jak to wszystko się skończyło. Czy
je morderca miał proces? Siedział już w więzieniu? Kiedy dowiedzieli się, że
jej śmierć nie miała związku z Saiem i Kizashim, szybko o niej zapomnieli.
Teraz była tylko mglistym wspomnieniem. Jedną z dziesiątek ofiar, bez
szczególnego znaczenia emocjonalnego.
Naruto podniósł głowę i spojrzał na
szeleszczące korony drzew. Od dramatycznych wydarzeń na komendzie minęło już
dziewięć miesięcy. Mieli początek lipca, środek lata. A mimo to, tamte
zdarzenia nadal ciążyły mu na sercu. Wciąż otoczeni byli niewiadomymi, nie
znali na wszystko odpowiedzi. Kizashi był martwy, ale Sai i Shikamaru pozostali
nieuchwytni. Żyli? A może uciekli z Tokio? Nie wiedzieli też, kto zabił
Kizashiego. Kilka dni po ataku na komendę dostali anonimową informację, gdzie
znajdą jego zwłoki. I to było jedyne, co mieli. Martwego polityka. Śledztwo do
niczego ich nie zaprowadziło, a Akatsuki odpowiedzialne za śmierć jego
przyjaciół wyparowało niczym kamfora. Chociaż Naruto z pozostałymi starali się
odnaleźć sprawiedliwość, nie mogli rodzinom poległych przyjaciół powiedzieć nic
poza „przepraszam”. Nawalili.
Uzumaki zacisnął dłonie, bo nagle gniew
zaczął na nowo wypełniać mu żyły. Czy była jeszcze jakakolwiek szansa na
sprawiedliwość?
— Co tak stoisz, młotku?
Uzumaki prawie podskoczył, a gniew
rozpłynął się w ułamku sekundy. Mężczyzna spojrzał za siebie.
— Sasuke? Co ty tu robisz?
Uchiha wzruszył ramionami.
—Poranny spacer.
— Po szóstej?
— Problem?
Naruto uniósł kąciki ust, kiedy dostrzegł
papierową torbę trzymaną przez Uchihę.
— Sakura nie daje spać?
Sasuke westchnął.
— Momentami się zastanawiam, co mnie
podkusiło na zostanie ojcem.
Ruszyli powoli przed siebie.
— Co tym razem jej się zamarzyło? —
Uzumaki zerknął kątem oka na papierową torbę.
— Ostatnio ciągle dango jej w głowie. A ja
latam jak ten debil.
Naruto parsknął śmiechem.
— Nie rżyj. Też cię to czeka, matole.
— Na razie z Hinatą nie myślimy o
dzieciach.
— A powinniście. Życie jest zbyt
nieprzewidywalne, żeby się wahać.
Naruto przystanął. Sasuke również.
— Myślisz, że jeszcze możemy coś zmienić?
— zapytał Uzumaki.
Odpowiedziało mu wzruszenie ramion. Uchiha
ruszył dalej, w kierunku ulicy. Zatrzymał się na przejściu.
— Jak już powiedziałem — życie jest
nieprzewidywalne, Naruto. Kto wie, może sprawiedliwość znalazła już swoją
drogę?
Naruto zmarszczył brwi.
— Sasuke? Ty coś wiesz?
Ale światła zmieniły się na zielone i
Uchiha ruszył przez jezdnię żwawym krokiem. Naruto został w alejce, wpatrzony w
uniesioną dłoń.
Z zamyślenia wyrwał go sygnał
przychodzącej wiadomości. Naruto
odczytał ją szybko, przeklął w myślach i ruszył w drogę powrotną. I tyle
było z wolnej soboty.
THE
END
Od
autorki:
Jakoś to napisałam. Ale jak mam być szczera to sporo się namęczyłam, bo
ostatnio w ogóle nie ciągnie mnie do fanfików z „Naruto”. Dlatego na tę chwilę
nie powiem wam, co będzie z Saisho, ani z „Ikanaide”. Nie zawieszam
działalności, bo w każdej chwili może i się coś zmienić. Ale cholera wie.
Cieszę się, że Instynkt udało mi się jakoś
zakończyć. Dziękuję za wasze słowa wsparcia i za to, że tak chętnie
czytaliście. Każdy wasz komentarz zawsze bardzo mnie cieszył i motywował, i
naprawdę, tylko dzięki temu, że czekaliście zdołałam skończyć historię.
W głębi serca liczę, że nie porzucę
pozostałych dwóch historii, ale nie umiem teraz tego rozstrzygnąć. Na blogach
też nie bywam i nie wiem, jak długo ten stan się utrzyma. Na razie skupiona
jestem na tworzeniu własnej powieści, którą MOŻE kiedyś uda mi się wydać? Ona
wiedzie prym. ;)
Dziękuję raz jeszcze za to, że byliście i
czytaliście! Mam nadzieję, że do zobaczenia!
CZEKAŁAM NA EPILOG! Związałam się z Instynktem, dlatego trochę mi smutno z faktu, iż historia dobiegła końca. Ostatnia notka ma nieco inny klimat. Nie trzyma w napięciu ale mimo wszystko powoduje spokojny i tajemniczy nastrój. Zdecydowałaś się na otwarte zakończenie ZA CO MAM OCHOTĘ CIĘ CAŁOWAĆ PO STOPACH. Uwielbiam kiedy autor nakazuje czytelnikowi przemyśleć co mogłoby być dalej. I tak właśnie mam u Ciebie. Nie podałaś jakie zadanie otrzymał Uzumaki. Kolejne morderstwa, kolejne zagadki. Takie jest właśnie życie funkcjonariuszy prawa. Mordercy się nie zmieniają, może nieliczni naprawdę żałują własnych błędów. Zabijanie jest jak uzależnienie, raz się zazna tego smak to trudno przestać. Przez chwile zastanawiałam się, czy to może na pewno nie Sai? XD W końcu był marionetką, ale skoro morderca okazał się chłopak kuzynki Haruno, tak odgoniłam irracjonalne myśli ^^.
OdpowiedzUsuńInstynkt nakazał Sai'emu i Shikamaru uciec. Na ich miejscu postąpiłabym podobnie, ulotniła się gdziekolwiek, byleby uciec od odpowiedzialności. W końcu nie czekałaby ich świetlana przyszłość bo jednak brali udział w morderstwach. Ach i naszych bohaterów chociaż spotkał HAPPY END! Uchiha w roli ojca, takiego seksownego tatusia by się chciało mieć XD Ja mogę z chęcią odpowiedzieć na pytanie Uzumakiego. Tak, mogą coś zmienić, dlatego wiem jak dalej pokierowałabym ich losami!
Obawiałam się, że porzucisz te opowiadanie, ale ciesze się, że zebrałaś w sobie siłę i je zakończyłaś :) Doskonale Ciebie rozumiem, przez chwilę również miałam zastój z blogosferą, ale zebrałam w sobie siłę, aby nie opuścić jej, puki nie skończę dwóch kolejnych blogów. Życzę Ci powodzenia w pisaniu książki. Zdradzisz może czy to jakiś kryminał? :) Mam nadzieję, że jak kiedyś ujrzę Twoją książkę w księgarni to będę wiedziała, ze to Twoja twórczość :D.
Dziękuję, że mogłaś zabrać mnie w przygodę z "Instynktem"!
PS PRZYPOMINAM, ŻE POZA KSIĄŻKĄ MASZ INNE OPOWIADANIA DO SKOŃCZENIA!
Twoje komentarze zawsze powodują u mnie uśmiech. :D
UsuńO jezu, ile ja miałam wątpliwości, co do tego epilogu, serio.xD Ja sama lubuję się w otwartych zakończeniach. Aczkolwiek początkowo epilog miał wyglądać inaczej (bez happy endu).
Co do mojej książki, tak to będzie kryminał, aczkolwiek głównym bohaterem nie będzie żaden policjant. :D Jeśli dotego czasu utrzymamy jakoś kontakt, to na pewno dam ci znać, że ją skończyłam! :3
Hej! <3
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że pojawiam się tutaj dopiero teraz.
Cieszę się, że nie porzuciłaś Instynktu i dokończyłaś go. Był to kawał świetnej, emocjonującej historii. Gratulacje!
Trzymam kciuki za powrót chęci do pisania ff z Naruto, ale doskonale wiem, co czujesz, mam to samo :<
Pozdrawiam gorąco!
PS Ejj ja też chcę wiedzieć i być poinformowana o książce! :D
Zjadłam tę historię! Uwielbiam kryminały, dziękuję za happy end <3 Dziękuję za tak świetnie poprowadzoną fabułę. Ta historia bardzo przypomina mi książkę "Odchłań zła", którą gorąco polecam. A tak wracając do Twojej historii - jedna z lepszych SasuSaku, jakie miałam okazję czytać. Dziękuję za wytrwałość w pisaniu!
OdpowiedzUsuń